To, co dzieje się w ostatnich tygodniach niemal na całym globie, budzi wiele pytań wśród specjalistów od zjawisk klimatycznych. W różnych częściach świata niemal jednocześnie dochodzi do ekstremalnych pożarów, suszy, powodzi, upałów i huraganów. Klimatolodzy nie ukrywają, że są tym zszokowani. Ekstremalne zdarzenia mają miejsce nawet szybciej, niż przewidują to opracowane modele.
Ekstremalne zjawiska pogodowe to dowód na to, że zmiany klimatu postępują poza wszelką skalą. Klimatolodzy są w szoku i nie są w stanie nadążyć za dramatycznymi zdarzeniami ani przewidzieć, jak wszystko potoczy się w najbliższym czasie - czytamy w brytyjskim dzienniku "Financial Times".
W południowej części stanu Oregon od tygodni mieszkańcy walczą z ogromnym pożarem. Płomienie rozprzestrzeniły się już na obszar 25 razy większy niż Manhattan. W wyniku powodzi w Chinach zginęło już ponad 50 osób. W Rosji, na Dalekim Wschodzie władze zdecydowały o stworzeniu sztucznego deszczu, by ugasić 200 pożarów. Ogłoszono tam również stan wyjątkowy.
Na włoskiej wyspie Sardynii w okolicy miasta Oristano od soboty szaleje gigantyczny pożar. Płomienie zniszczyły już ponad 10 tysięcy hektarów lasów i domostw. Ze względu na rozprzestrzeniający się ogień w niedzielę 25 lipca ewakuowano 400 mieszkańców z osady Scano Mantiferro.
Klimatolodzy twierdzą, że dotkliwość tych wydarzeń jest po prostu "poza skalą" w porównaniu z prognozami modeli atmosferycznych – nawet przy pełnym uwzględnieniu globalnego ocieplenia.
Jesteśmy nieco zszokowani tym, co widzimy. Następuje radykalna zmiana częstotliwości występowania ekstremalnych zdarzeń pogodowych - przyznał Chris Rapley, profesor nauk o klimacie w University College London.
Według klimatologów jednym z czynników napędzających wiele z tych zdarzeń jest zmieniający się wzór prądu strumieniowego, szybko płynącego pasma powietrza, które rządzi pogodą na półkuli północnej. Staje się wolniejszy i bardziej falujący, szczególnie w miesiącach letnich. Opracowane modele zmian klimatycznych nie do końca uwzględniają te zmiany.
Zjawisko, znane jako "rezonans fal planetarnych" stoi za niedawną falą upałów w Ameryce Północnej, gdzie temperatury w zachodniej Kanadzie osiągnęły 49st. C. Przyczyniło się to także do ekstremalnych upałów w rosyjskim regionie Arktyki, gdzie rozległe pożary wytwarzają toksyczny dym, który okrył miasto Jakuck, znane jako jedno z najzimniejszych miast na świecie. Pożary spowodowały tam jedno z największych na świecie zanieczyszczenia powietrza, generując niebezpieczny poziom pyłu zawieszonego.
Eksperci informują, że świat ocieplił się średnio o 1,2 st. C od czasów przedindustrialnych, ale ocieplenie to jest nierównomiernie rozłożone, przy czym region arktyczny ociepla się około trzy razy szybciej niż reszta świata.
Czytaj także: "Nagrywaj, nagrywaj!". Dantejskie sceny na Orlenie w Zakopanem. Policjant kontra kobieta