Pogrzeb rodziny rozpoczął się w sobotę o godzinie 10:00 w kościele pw. Niepokalanego Serca Maryi w Bombli (pow. sokólski). Na uroczystości zjawiło się blisko tysiąc osób, by pożegnać tragicznie zmarłego Patryka i jego synów: 9-letniego Gabriela, 6-letniego Aleksandra i 3-letniego Kornela.
Tragedia pod Tatarowcami. Na pogrzebie były tłumy
Cała wieś zastawiona była samochodami - donosi "Fakt". Tłumy ludzi zebrały się pod niewielkim kościołem, aby okazać wsparcie zdruzgotanym tragedią najbliższym zmarłych.
Wśród obecnych byli m.in. szkolni koledzy chłopców. Zaledwie kilka tygodni temu Gabryś rozpoczął trzecią klasę podstawówki, a Olek poszedł do zerówki. Uczniowie przynieśli ze sobą wieniec z białych kwiatów.
Poruszająca mowa księdza
Podczas ceremonii prowadzący mszę ksiądz wygłosił poruszającą mowę. Duchowny wspominał chłopców, których co tydzień widział w kościelnych ławkach. Tak było też w ostatnią niedzielę, zanim wydarzyła się tragedia.
Czytaj także: Tragedia na Śląsku. Zderzyły się pociągi
To niespodziewana śmierć, z minuty na minutę. Szok i niedowierzanie. Pojawiają się pytania: "Czy to miało sens?". Potrzebna jest wiara, która nie odpowiada na wszystkie pytania, ale pozwala znieść ból. Ból przeszywa nasze serca, wiara je łagodzi - mówił ksiądz cytowany przez "Fakt".
Małżeństwo prowadziło centrum ogrodnicze w Przelewance. Dzięki temu byli dobrze znani wśród lokalnej społeczności, która nie może pogodzić się ze stratą. Duchowny wspominał, jak para oddawała się swojej pasji i wielokrotnie pomagała osobom w sąsiedztwie.
Patryk i Monika kochali rośliny, krzewy, ogrody. Zakładali ogrody innym, siali, sadzili w tym roku krzewy przy plebanii. Niedawno zostawili swoje dotychczasowe zajęcia i otworzyli biznes z pasji. Centrum ogrodnicze. Wiele osób przyniosło do kościoła róże, najpiękniejsze kwiaty. Rzucimy je do grobu, niech będą symbolem pięknych niebiańskich ogrodów, po których będą biegać chłopcy ze swoim tatą - powiedział duchowny.
Przed kościołem szpaler strażaków w galowych mundurach oddał hołd zmarłym. Wszystkie cztery trumny złożono w jednym karawanie. Ojciec wraz z synami zostali pochowani na Cmentarzu Parafialnym w Kopisku (pow. białostocki) w jednym grobie.
Szwagier Patryka: "Byli doskonałym małżeństwem"
W rozmowie z "Faktem" szwagier zmarłego 30-latka opowiedział o relacjach w rodzinie. Mężczyzna wspominał, jak doskonałym małżeństwem byli Monika i Patryk. "Monika mówiła o Patryku, że każdej kobiecie życzy takiego męża, a dzieciom ojca" — wyznał.
Zaczynali od zera, ale mogli liczyć na rodzinę. Sami wyremontowali dom, a kiedy Patryk układał kafelki, to chłopcy mieli swoje szpachelki i wiadereczka. Patryk miał wiele talentów, ale największy ten do interesów. (...) Miał też talent do opowiadania dowcipów, był prawdziwą duszą towarzystwa - powiedział szwagier zmarłego.
Gabryś z mądrym spojrzeniem, Olek jego wierny kompan w zabawach i psotach. I Kornel, który witał wszystkich już od progu, krzycząc: "Moja chsieśna, mój wujcio!"... Wszyscy wierzymy, że wiara Moniki doprowadzi ją do niemożliwego i że będzie mogła to przeżyć. Patryk... Wszyscy razem spotkamy się na szczycie góry, a tymczasem "siema", jak mawiałeś - dodaje mężczyzna.
Mama wciąż walczy o życie
Do tragicznego wypadku doszło w minioną w okolicach miejscowości Tatarowce (woj. podlaskie). Samochód osobowy, którym kierował Patryk, zderzył się z tirem. 30-latek i trójka dzieci zginęli na miejscu.
Zderzenie przeżyła jedynie 29-letnia matka chłopców i żona Patryka, Monika. Kobieta cały czas walczy o życie w szpitalu. Bliscy prosili, by, zamiast kupować kwiaty na pogrzeb, wpłacać datki na jej leczenie.