Jak pisze "The Times", Rosja od początku zaprzeczała jakiejkolwiek odpowiedzialności za atak i obwiniała zachodnie mocarstwa lub ugrupowania ukraińskie.
Jednak nowe informacje sugerują, że to właśnie rosyjskie okręty były w tym rejonie w dniach poprzedzających masowe wybuchy.
"Coś niezwykłego" obok Nord Stream
Szwedzki okręt wojenny mógł zauważyć rosyjski konwój i śledzić go. Badacze twierdzą, że najprawdopodobniej zobaczono "coś niezwykłego" 22 lub 23 września, kiedy rosyjskie okręty wojskowe odłączyły się od ćwiczeń.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ustalono, że w akcji wziął udział statek poszukiwawczo-ratowniczy "SS-750", a także holowniki "SB-123" i "Olexander Frolov", na których zainstalowane są dźwigi towarowe. W operacji miały im towarzyszyć trzy kolejne okręty rosyjskiej marynarki.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że korweta i okręt patrolowy towarzyszyły okrętom w ramach ćwiczeń wojskowych.
"Rosja głównym podejrzanym"
"Rosja staje się głównym podejrzanym w sprawie wybuchów na gazociągu Nord Stream na Morzu Bałtyckim" – piszą dziennikarze niemieckiego portalu t-online, powołując się na źródła w służbach bezpieczeństwa i publicznie dostępne dane.
Ich zdaniem, grupa rosyjskich statków posiadała niezbędny sprzęt do mocowania ładunków wybuchowych.
26 września w gazociągach doszło do kilku eksplozji, w wyniku których ocalała tylko jedna nitka Nord Stream 2. Władze Szwecji, Danii i Niemiec wszczęły śledztwo w sprawie tych wybuchów. Znaleziono ślady materiałów wybuchowych, a także spore dziury - średnica jednej z nich wynosiła osiem metrów.
Władimir Putin obwinił o zniszczenie gazociągu "Anglosasów", jednak cześć zachodnich ekspertów uważa, że to Rosja jest odpowiedzialna za przeprowadzenie sabotażu.