2 grudnia Bartosz Lademann usłyszał wyrok - 1 rok pozbawienia wolności. Jest prawomocny.
Mężczyzna od 13 lat służy w Komendzie Miejskiej w Sopocie. Najpierw w patrolu, teraz jako technik kryminalistyki. Niestety, stracił tę pracę.
Szalona interwencja
Pewnego feralnego dnia dostał wraz z kolegą, Łukaszem Kawczakiem, zlecenie na interwencję na ul. Podjazd w Sopocie, gdzie przy przejściu dużej grupy osób, ktoś rzucał w tłum szklanymi butelkami.
Gdy przyjechali na miejsce, zostali zaatakowani przez "kiboli". W trakcie interwencji jeden z nich chwycił Lademanna od tyłu za szyję i dusił. Kawczak jednak nie zdecydował się użyć broni palnej (choć zgodnie z przepisami, mógł), kopnął bandytę w brzuch z całej siły, uwalniając kolegę z uścisku.
Sąd Okręgowy w Gdańsku zdecydował jednak, że policjanci są winni ciężkiego uszkodzenia ciała i przekroczenia uprawnień. Pseudokibice zeznali, że byli pobici w trakcie transportu do jednostki i w samej jednostce.
Koledzy i koleżanki zorganizowali zbiórki pieniędzy dla Lademanna na portalu "zrzutka.pl". Pierwsza - by mógł opłacić adwokata. Druga - by "pomóc mu w normalnym funkcjonowaniu jego rodziny, co jest trudne przy utracie pracy z dnia na dzień i obowiązku spłaty kredytu".
Mężczyzna nie był nigdy karany. Jako policjant był wielokrotnie nagradzany.