O sprawie poinformowała w poniedziałek na Twitterze Prokuratura Krajowa. Na polecenie zastępcy Prokuratora Generalnego Krzysztofa Sieraka, Prokuratura Regionalna w Rzeszowie bada przypadek Polaka, który został poważnie ranny po interwencji holenderskiej policji w Hilversum.
Bartłomiej Błoński opowiedział o incydencie "Gazecie Codziennej Nowiny". Polak z Niska na Podkarpaciu pojechał do Holandii, gdzie aktualnie mieszka jego brat. Sam miał podjąć pracę w tym kraju.
Czytaj też: Chwyta za serce. To zrobił prezes na cmentarzu
Na początku grudnia Błoński razem z bratem wieczorem "wypili kilka drinków i wdali się w kłótnię" z sąsiadem, z którym jego brat jest skonfliktowany. Polak zapewnił, że nie doszło między mężczyznami do żadnej agresji fizycznej - relacjonuje artykuł PAP.
Sąsiad Polaka zadzwonił na policję. Holenderscy funkcjonariusze mieli skuć kajdankami brata Błońskiego, a jego samego m.in. pobić pałką, przewrócić na ziemię, skuć kajdankami i poszczuć psem. Polak przesłał "Gazecie Codziennej Nowiny" zdjęcia swoich nóg, na których widać głębokie rany szarpane.
Na miejsce interwencji wezwano pogotowie, które zawiozło Błońskiego do szpitala. Polaka ma teraz czekać kilka operacji i długa rehabilitacja, nim wróci do pełni sił. Mężczyzna nie może poruszać się o własnych siłach, musi korzystać z wózka inwalidzkiego.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.