Anton Heraszczenko, były doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy opublikował nagranie z udziałem rosyjskiego żołnierza, na którym mówi on o kulisach swojego udziału w wojnie. Ilja Bielikow był żołnierzem 9. Samodzielnej Zmotoryzowanej Brygady Strzelców Sił Zbrojnych Rosji.
Jak się dowiadujemy, poszedł w kamasze, bowiem pokłócił się z żoną. Teraz przyznaje, że decyzja podjęta pod wpływem emocji nie była słuszna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanin poszedł na wojnę. "Nie róbcie tego, nie warto"
Powiedzieli nam: " Jeśli się cofniecie, rozwalimy Was dronami". Ani jednego kroku wstecz. Zostaliśmy porzuceni jak myszy, jak szczury umierające na wyspie. Nie było żadnej komunikacji - opowiada Ilja Bielikow.
Jak mówi dalej na nagraniu, żałuje, że poszedł na wojnę. Stwierdził wprost, że powinien zostać w domu, a jedyne, o czym teraz marzy, to powrót do swoich bliskich. - Wołałbym żyć w pokoju i pracować - przyznał. Bielikow nazywa siebie głupcem. Zaapelował także do innych Rosjan, aby nie podpisywali kontraktu z armią. - Nie róbcie tego, nie warto - stwierdza wprost.
Lepiej zostańcie w domu, żyjcie z rodziną, wychowujcie dzieci, zajmijcie się swoim życiem - apeluje Rosjanin.
To już kolejny raz, kiedy Rosjanin wypłakuje się w ukraińskiej telewizji i żałuje swojego wyboru. Niestety, nęceni wysokim żołdem i zapewnieniami, że w razie śmierci ich bliscy nie zostaną sami, Rosjanie garną się do wojska, choć i tak nadal występuje spory problem z uzupełnieniem niedoborów w ich armii. Mimo tego armia Putina już od miesięcy ma inicjatywę na froncie i zajmuje kolejne połacie terytorium Ukrainy. Wiąże się to jednak z gigantycznymi stratami w ludziach - szacuje się, że około 200 tys. Rosjan zginęło na froncie. Nic dziwnego, że nie wielu boi się iść na front, ryzykując życiem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.