Polacy koczują na lotnisku w Izraelu. Chaos, brak informacji i opieki

Po wybuchu konfliktu zbrojnego, w Izraelu utknęła duża grupa Polaków. Nasi rodacy już ponad dobę koczują na ogarniętym chaosem lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie, wciąż czekając na informację zwrotną z polskiej ambasady lub konsulatu. Tymczasem podczas niedzielnej konferencji prasowej szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że po polskich obywateli ruszą dwa samoloty.

Polacy koczują na lotnisku Ben Guriona Polacy koczują na lotnisku Ben Guriona
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne | Andrzej Walentek
Sonia StępieńŁukasz Maziewski

W sobotę (7 października) o świcie radykalne palestyńskie ugrupowanie Hamas zaatakowało Izrael. Według informacji podanych przez izraelskie wojsko, ze Strefy Gazy wystrzelono około 3,5 tys. rakiet. W niedzielę Izraelski Gabinet Bezpieczeństwa oficjalnie ogłosił, że kraj jest w stanie wojny.

Armia izraelska poinformowała, że starcia z palestyńskimi bojownikami trwają w ośmiu miejscach na południu Izraela. Walki pochłonęły już setki ofiar śmiertelnych i tysiące rannych, w tym także cywili. Jak na razie nie ma informacji o tym, aby Polacy ucierpieli w wyniku konfliktu w Izraelu. Wiadomo natomiast, że nasi rodacy mają problem z powrotem do ojczyzny.

Polacy koczują na lotnisku w Tel Awiwie. Wciąż czekają na informacje

Według gazety "Yedioth Ahronoth" lotniska w środkowym i południowym Izraelu zostały zamknięte. W weekend większość lotów do i z głównego portu lotniczego w Tel Awiwie, lotniska Ben Guriona, zostało odwołanych. W obawie o bezpieczeństwo pasażerów decyzję o odwołaniu rejsów podjęła m.in. polska linia lotnicza LOT.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Izrael odpowiedział z potężną mocą. Siła, jakiej Hamas nie widział

Samoorganizować się zaczęli sami pasażerowie. Kiedy w sobotę i niedzielę nie mogli skontaktować się z ambasadą, powstała zaimprowizowana grupa na jednym z komunikatorów. Powtarzały się w niej informacje, że z naszym przedstawicielstwem dyplomatycznym ciężko się skontaktować.

Miałem tylko telefon z ambasady, weryfikujący nasze dane - mówi jeden z czekających na wylot.

Wielu z chcących opuścić Izrael Polaków spędziło tę noc na lotnisku.

Rodzina z Polski na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie
Rodzina z Polski na lotnisku Ben Guriona w Tel Awiwie © archiwum prywatne

Z najnowszych ustaleń Ministerstwa Obrony Narodowej wynika, że na powrót do Polski oczekuje około 200 turystów. Polacy spędzili już przeszło dobę w telawiwskim porcie lotniczym. Na zdjęciach podsyłanych przez naszych czytelników widać, że na lotnisku panuje chaos. Turyści tłoczą się w terminalach, śpią na podłodze i na ławkach w poczekalniach.

Polscy obywatele cały czas czekają na ratunek i skarżą się, że nikt się nimi nie interesuje. Wciąż nie otrzymali żadnych informacji z ambasady, która przez cały weekend była nieczynna.

Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie © Archiwum prywatne | Andrzej Walentek
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie © Archiwum prywatne | Andrzej Walentek
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie
Lotnisko Ben Guriona w Tel Awiwie © Archiwum prywatne | Andrzej Walentek

Błaszczak: "Lada chwila wystartują dwa samoloty"

Tymczasem w niedzielę przed południem szef MON Mariusz Błaszczak przekazał, że "Wojsko Polskie przygotowuje się do ewakuacji Polaków z Izraela". Po naszych rodaków "lada chwila" mają zostać wysłane "samoloty transportowe C-130 Hercules"

Oczywiście wszyscy zostaną zabrani do Polski. Jeżeli będzie taka konieczność, to ustanowimy most ewakuacyjny. Rozmawiamy na ten temat z Grecją. Jeśli będzie taka konieczność, to Herculesy mogą zabierać turystów polskich z Izraela do Grecji, a z Grecji CASY - poinformował Mariusz Błaszczak podczas konferencji prasowej.

Chaos, złość, nerwy

Najsmutniejsze jest jednak to, że państwo nie zdało egzaminu w sytuacji kryzysowej. Nie popisali się przede wszystkim pracownicy ambasady. O tym, że będzie podstawiony samolot, pasażerowie dowiedzieli się... z mediów społecznościowych. Doradzano im, by szukali przewoźników europejskich i wydostawali się z Izraela na własną rękę.

Zagubione i pozostawione na lotnisku rzeczy pasażerów
Zagubione i pozostawione na lotnisku rzeczy pasażerów © archiwum autora

Jesteśmy na lotnisku od soboty, od godziny 16. Informację o tym, że lot został odwołany dostaliśmy jeszcze w hotelu. Były przekazy medialne, że przestrzeń powietrzna nad Izraelem została zamknięta, co nie okazało się prawdą. Informację tę przekazała nam osoba kontaktowa z ambasady. Mówiono, że czekamy na decyzję PLL LOT. Nie było mowy o żadnym samolocie wojskowym, czy jakiejś zorganizowanej ewakuacji. W sobotę nie było mowy o żadnej pomocy. Radziliśmy sobie sami, sami się organizowaliśmy - mówi o2.pl Marcin Róża, wciąż przebywający na lotnisku.

Jak dodaje, około godziny 2 nad ranem pojawiła się możliwość ewakuacji grupy ok. 70 osób. Jedna z linii podstawiła samolot, w którym były miejsca. Trzeba było jednak zapłacić - 340 dolarów od osoby. Do dziś jednak pasażerowie nie wiedzą, czy ten samolot poleciał.

Pasażer mówi także, że przez około 5 godzin nie było żadnej możliwości komunikacji z ambasadą. Pomimo złożonej w sobotę przez pracowników zapowiedzi, że "ktoś z ambasady" się zjawi, przez kilka godzin nikt się nie pojawił. Ambasada nie zapewniła nawet koców.

Byliśmy pozostawieni sami sobie, spaliśmy na własnych ubraniach. Jedna z pasażerek miała rozrusznik serca. Człowiek z ambasady, który pojawił się w niedzielę wczesnym popołudniem zapytał ją, jak się czuje. Po czym dodał, że "przecież na lotnisku jest pomoc medyczna". A przeżyliśmy trzy alarmy bombowe, jeden w trakcie przejazdu z terminala na terminal - mówi dalej Marcin Róża.

A są pasażerowie, którzy na lotnisku czekają od 36 godzin. Pasażerowie czują się pozostawieni sami sobie. Na chaos narzeka także inna czekająca na lotnisku Polka, Ewa Wiatr.

Ludzie z ambasady zaproponowali jakąś formułę spotkania, które niestety przerodziło się w jakiś chaos pytań i braku odpowiedzi. Zaproponowano czartery za ponad 300 euro, ale bez szczegółów płatności. Brakowało podstaw zarządzania kryzysem. Przy tworzeniu listy nie było wskazania, aby dopisywać numer telefonu. Dopiero po pytaniu, jak mają zamiar nas powiadamiać, poproszono o dopisanie numeru telefonu. Chaos się pogłębił - mówi.
Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Uczeń podstawówki miał dusić nauczycielkę. Policja poinformowana dwa dni później
Uczeń podstawówki miał dusić nauczycielkę. Policja poinformowana dwa dni później
Zapłacił za zakupy dziecka w Biedronce. Wytłumaczył, dlaczego
Zapłacił za zakupy dziecka w Biedronce. Wytłumaczył, dlaczego
Uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Ranni strażnicy. Nowe informacje
Uciekł ze szpitala psychiatrycznego. Ranni strażnicy. Nowe informacje
Incydent z Ryanair. Samolot uderzył w cysternę
Incydent z Ryanair. Samolot uderzył w cysternę
Była w towarzystwie Kim Dzong Una. Może przejąć po nim władzę
Była w towarzystwie Kim Dzong Una. Może przejąć po nim władzę
Młodzi rodzice nie żyją. Szlaban był otwarty? Głos z prokuratury
Młodzi rodzice nie żyją. Szlaban był otwarty? Głos z prokuratury
W Warszawie zmarł białoruski dziennikarz. Będzie sekcja zwłok 37-latka
W Warszawie zmarł białoruski dziennikarz. Będzie sekcja zwłok 37-latka
Komunikat ws. kapsuły Nyx. Wspomniano też o Polakach
Komunikat ws. kapsuły Nyx. Wspomniano też o Polakach
15 mln zł za życie Maksa. Rodzice chłopca próbują dokonać niemożliwego
15 mln zł za życie Maksa. Rodzice chłopca próbują dokonać niemożliwego
Gruzin zatrzymany na gorącym uczynku. Będzie deportowany
Gruzin zatrzymany na gorącym uczynku. Będzie deportowany
Rosja może opracowywać broń przeciw satelitom Starlink. Wywiady NATO ostrzegają
Rosja może opracowywać broń przeciw satelitom Starlink. Wywiady NATO ostrzegają
Auto wpadło w poślizg. Dramatyczne chwile pod Szamotułami
Auto wpadło w poślizg. Dramatyczne chwile pod Szamotułami