Szkółka drzew – "Bracia Dębscy" rozpoczęła swoją działalność w 1955 roku w Zagórzu koło Rawy Mazowieckiej, potem w Pożogu, a następnie w Młynkach koło Puław. Wiele produkowanych w szkółce ozdobnych drzew, krzewów, traw, bylin i ziół jest eksportowanych do Turcji czy nawet Korei Południowej.
Czytaj także: Pustki w Zakopanem. Oni mogą uratować góralom sezon
W sezonie jest to kilkanaście milionów sztuk roślin. Około 40 procent z nich trafia na eksport. Sprzedajemy do Turcji, Korei Południowej, Emiratów Arabskich, Kazachstanu oraz wielu krajów europejskich, rywalizując z konkurentami z Niemiec i Holandii - mówi Piotr Dębski w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
Gospodarstwa braci Dębskich odwiedzają Niemcy, Holendrzy i Anglicy. - Czasami widząc, co tutaj mamy, tylko przewracają oczami. Oni w ciągu tych ostatnich 30 lat nie rozwijali się tak mocno jak my. Uważam, że po zmianach ustrojowych Polacy mieli ogromny zapał do pracy. Spragnieni sukcesu rzuciliśmy się na otwierający się rynek i to przyniosło efekty - podkreśla Piotr Dębski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zatrudniają osoby z Indonezji
W sezonie szkółka "Bracia Dębscy" zatrudnia ok. 250 pracowników. Zatrudnionych Polaków jest coraz mniej, gdyż nie są chętni, by pracować przy roślinach. Większość pracowników stanowią obywatele Ukrainy. Jak informują właściciele, w ostatnich latach agencje pracy wysyłają też Indonezyjczyków.
Właściciele szkółki narzekają na stale rosnące koszty produkcji, w tym ceny zakupu maszyn czy energii elektrycznej.
- Nowy ciągnik kosztował 50 tys. zł, a dzisiaj to jest już ponad 100 tys. zł. W tym samym czasie nasze standardowe rośliny nadal kosztują po 6-7 zł i tych cen podnieść nie możemy, bo konkurencja nie śpi. Liczba szkółek w całej Polsce dochodzi do 1,5 tysiąca. To dziesięć razy więcej, niż było w latach 80-tych - mówi przedsiębiorca ("Dziennik Wschodni")
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.