Witold Gilarski zaginął 1 marca podczas zawodów paralotniowych w Kolumbii. Po awaryjnym lądowaniu w dżungli udało mu się jeszcze skontaktować z rodziną.
Tata zdążył przekazać, że wylądował bezpiecznie, że jest cały, idzie wzdłuż strumienia, niestety nie zdążał wysłać swojej lokalizacji - przekazała w rozmowie z "Wydarzeniami" jego córka Aleksandra Gilarska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kolumbijskie służby, rodzina i przyjaciele zaginionego są zaangażowani w poszukiwania. Teren jest trudny, ale Gilarski, jako doświadczony myśliwy, ma orientację w terenie.
On przetrwa. Apeluje do poszukiwaczy, żeby wierzyli tak mocno jak on, bo jak będą tak wierzyć, jak on, to oni go na pewno znajdą - powiedział jego brat Marek Gilarski.
Czytaj także: Ludzie robili zdjęcia. Widok w Kołobrzegu zwala z nóg
Polskie MSZ jest w stałym kontakcie z kolumbijskimi służbami. Rzecznik resortu, Paweł Wroński, poinformował, że konsul w Bogocie współpracuje z wojskiem i policją. Rodzina czeka na ruch operatora sieci komórkowej, który może pomóc w ustaleniu lokalizacji ostatniego połączenia telefonicznego.
Witold Gilarski zaginął. "Będziemy napierać"
Brak efektów może sprawić, że poszukiwania zostaną zakończone. Bliscy Gilarskiego nie chcą do tego dopuścić - w internecie trwa zbiórka na kontynuację działań. Córka zaginionego, Aleksandra Gilarska, deklaruje:
Będziemy napierać każdej nocy, żeby te poszukiwania się nie kończyły.
Polskie Stowarzyszenie Paralotniowe apeluje o pomoc w przeglądaniu zdjęć satelitarnych i z dronów. Rodzina natomiast nie traci nadziei na odnalezienie Witolda Gilarskiego.
Każdy dzień przynosi nadzieję, że dzisiaj go znajdą, dzisiaj już będzie mógł z nami porozmawiać - mówi żona zaginionego, Elżbieta Gilarska, cytowana przez polsatnews.pl.