Pan Damian zajmuje się pielęgnacją ogrodów i aktualnie rozwija własną firmę ogrodniczą. Mieszka 20 kilometrów od Oslo. Tamtejsze lasy zna niemal jak własną kieszeń. Każdego roku, gdy tylko rozpocznie się sezon na grzybobranie, w wolnej chwili bierze koszyk i rusza na zbiory. Sprawia mu to ogromną frajdę.
Czytaj więcej: Planują razem dziecko. "Największy problem to inni rodzice"
Sezon grzybowy w Norwegii startuje wcześniej, niż w Polsce, bo około lipca. Trwa też dłużej - do późnej jesieni. Jest znacznie bardziej owocny, wręcz nieporównywalnie. W każdym kącie spotykam okazy, dosłownie aż roi się w oczach. Eldorado - mówi dla o2.pl.
Tak zbiera się grzyby w Norwegii. Polak spod Oslo o zdobyczach
Grzybiarz tłumaczy, gdzie można napotkać zdrowe okazy w Norwegii. - To nie tak, jak w Polsce, że wyprawa trwa pół dnia. Tutaj wchodzę do lasu i już na wstępie mam kilkanaście grzybów. Nie zapuszczam się nawet w głąb. Cały proces zbierania trwa może 10-20 minut. Kosz zapełnia się w zawrotnym tempie - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pan Damian zaznacza, że najwięcej zbiera prawdziwków i czerwonych kozaków. Chwali się też solidnym okazem, jaki od niedawna ma na swoim koncie. - To borowik szlachetny o średnicy 26 cm. W tym roku byłem dopiero raz na zbiorach, ale już przyniosłem pełne kosze. Obdarowałem nimi rodzinę i przyjaciół - podkreśla.
Dodaje, że norweski klimat jest idealny dla grzybów. - W Polsce mamy za dużo suszy. W Norwegii tego deszczu pojawia się znacznie więcej. Kilka razy w tygodniu pada, kilka zaś świeci słońce. To korzystnie wpływa na wzrost okazów - stwierdza.
Pan Damian przyznaje również, że na swej drodze rzadko spotyka innych grzybiarzy. - To coś odmiennego, niż w Polsce. Kiedyś Norwedzy strasznie byli uczuleni na zbieranie grzybów. W ogóle tego nie robili. Mówili, że to dary lasu. Teraz się to zmienia. My, Polacy, trochę ich przekonujemy, że warto. Nauczyliśmy ich - mówi.
Podkreśla przy okazji, że Norwedzy nie zbierają grzybów, jak Polacy. Mają inny styl. - Nie robią tego łapczywie, nie wychodzą z pełnymi koszami. Jak już idą, to zaledwie po kilka sztuk. Potem robią z tego np. zupę - wyjaśnia.
Na jedną rzecz grzybiarz zwraca uwagę. - Zdarza się, że widzę robaczywe okazy w norweskich lasach. Ale to też normalne. Jeśli mało ludzi zbiera grzyby, to wtedy zajmują się nimi robaki. Na pewno tutaj, w Norwegii, jest też więcej muchomorów, niż w Polsce - zaznacza.
Pan Damian ma TikToka. Tutaj prezentuje swoje grzyby
Mężczyzna prowadzi własny kanał na TikToku o nazwie @gartnerdamian. Na platformie obserwuje go ponad 5 tysięcy internautów. Zamieszcza tu liczne filmiki ze swoich grzybobrań w norweskich lasach.
Pan Damian zachęca też miłośników grzybobrania do obserwacji profilu "Grzyby Skandynawia" na Facebooku. - Zarządza nim pani Maria, znawczyni grzybów. Nawet w zimie je zbiera. Tam każdego dnia ludzie wrzucają swoje okazy. Na koniec wyłaniany jest "grzybiarz dnia" - podsumowuje.
Czytaj więcej: Grób polskiej gwiazdy budzi kontrowersje. "Bolesny temat"
Agnieszka Potoczny-Łagowska, dziennikarka o2