Kilka tygodni temu Polską wstrząsnęło nagranie, na którym widać "popisy drogowe" kierującego osobowym samochodem marki Audi. Mężczyzna wielokrotnie zajeżdżał drogę innym uczestnikom ruchu drogowego. Poruszał się też z ogromną prędkością.
Dantejskie sceny na drodze ekspresowej S14 mogły doprowadzić do tragedii. Niektórzy kierowcy musieli zjeżdżać na pobocze, aby uniknąć zderzenia z agresywnym piratem drogowym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak udało nam się ustalić, policjanci wytypowali już sprawcę zdarzenia. Mężczyzna zostanie przesłuchany przez funkcjonariuszy.
Informuję, że w toku prowadzonych czynności wyjaśniających policjanci ustalili tożsamość kierującego pojazdem marki Audi. Mężczyzna nie jest mieszkańcem powiatu pabianickiego, zlecono wykonanie niezbędnych czynności policjantom z jednostki miejscowo właściwej do miejsca jego pobytu - przekazała nam podkom. Agnieszka Jachimek, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pabianicach.
To jednak nie wszystko. Internauci ustalili, że kierowca nie tylko prowadził swoje audi łamiąc przepisy, ale też jego samochód miał tablice rejestracyjne przypisane do innego auta. Te informacje również potwierdzili policjanci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Funkcjonariusze potwierdzili, że kierujący Audi poruszał się pojazdem, do którego przytwierdzone były tablice rejestracyjne przypisane do innego auta. Mężczyzna zostanie przesłuchany również na tą okoliczność - dodała podkom. Jachimek.
Ekspert nie ma wątpliwości. Mówi o karze dla kierowcy
Inspektor Marek Konkolewski, były policjant i ekspert z zakresu bezpieczeństwa w ruchu drogowym mówi w rozmowie z o2.pl, że kierowca audi dopuścił się rażącego złamania przepisów o ruchu drogowym, ale być może też przestępstwa. Ekspert zaznacza, że mężczyzna może zostać ukarany np. mandatem w wysokości 30 tys. zł.
Były policjant wskazuje, że zachowanie kierowcy audi mogło doprowadzić do ogromnej katastrofy. Inni kierowcy mogli nie zdążyć zareagować na jego ekscesy.
Czytaj także: "Jezus, Jezus!". Szok, co zrobił ten kierowca
Samochód przy prędkości 140 km/h przejedzie ok. 39 metrów w ciągu jednej sekundy. Tyle wynosi też sam czas reakcji. Zanim kierowca się zorientuje, przepisowo przejedzie prawie 40 metrów. To pokazuje, że zachowanie tego kierowcy pozbawione było wyobraźni, nieracjonalne, mogło doprowadzić do wielkiej katastrofy w ruchu drogowym - mówi Konkolewski w rozmowie z o2.pl.
Marek Konkolewski cieszy się, że policjanci zareagowali i znaleźli sprawcę. Podkreśla też istotną rolę mediów, które przypominają o tego typu ekscesach. Wskazuje, że coraz częściej nagrania z sieci stanowią nie tylko "viralowe hity", ale też dowody w sprawie.
Ekspert wskazuje jednak, że wraz z wykrywaniem sprawców tego typu zachowań na drodze, powinna iść nieuchronność i surowość kar. Z tym natomiast mamy problem.
Jeżeli nie będziemy karać takich kierowców, ludzie przestaną wierzyć w zapowiedzi wymiaru sprawiedliwości i rządzących, że piraci drogowi będą sprawiedliwie rozliczani ze swoich czynów - mówi były policjant.
Jednocześnie Marek Konkolewski proponuje, aby rozszerzyć kary dla kierowców, którzy - tak jak mężczyzna z audi - powodują zagrożenie dla bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Zdaniem eksperta, "powinien stracić samochód".
Sądy powinny mieć możliwość konfiskaty auta np. jeżeli osoba jedzie samochodem bez OC, przekracza prędkość w znaczny sposób, ma wielokrotny zakaz prowadzenia pojazdu. Istotna jest surowa kara nie tylko, jeżeli kierowca jedzie pod wpływem alkoholu. W większości państw Unii Europejskiej samochód może być skonfiskowany za brak OC. Apeluję do polityków i parlamentarzystów, aby pod tym względem zaostrzyć przepisy - tłumaczy Marek Konkolewski w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl