Do sytuacji drogowej, w której uczestniczył pan Michał doszło w marcu br. Mężczyzna poruszał się swoim samochodem dwupasmówką w Katowicach. Podczas gdy sąsiedni, lewy pas utkną w korku, on z wolną prędkością przejechał przez przejście dla pieszych.
Gdy był już poza nim, usłyszał sygnał jadącego za nim radiowozu. Policjanci z drogówki podczas zatrzymania przekonywali, że kierowca wyprzedzał przed przejściem i ominął samochód, który przepuszczał pieszego.
Przejechałem z prędkością 20-30 km/h przez przejście, przed którym na sąsiednim pasie auto stało już w korku – tłumaczy pan Michał w rozmowie z portalem brd24.pl – Gdy już przejechałem to przejście, to z lewej strony, na sąsiedni pas dopiero wkraczał pieszy - zaznacza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dalej mężczyzna opowiada, że policjanci po zatrzymaniu twierdzili, że nagrali, jak dopuścił się wykroczenia. Ich zadaniem kierowca omijał pojazd przepuszczający pieszego na przejściu dla pieszych i jednocześnie dopuścił się wyprzedzania przed przejściem.
Pan Marek z tym się nie zgodził. "Powiedziałem, że takiego mandatu nie przyjmę" - relacjonuje. Na co policjanci zabrali mu prawo jazdy, a sprawę skierowali do sądu.
Ostatecznie wyrokiem sądu z końca maja, pan Marek wygrał sprawę z policją. Prezes sądu przyznał kierowcy rację i odmówił wszczęcia postępowania w tej sprawie. "
W ocenie sądu zgromadzony w toku czynności wyjaśniających materiał dowodowy nie daje podstaw do przyjęcia, że uzasadnione jest podejrzenie popełnienia wykroczeń zarzuconych we wniosku o ukaranie - napisał w uzasadnieniu.