Jeden funkcjonariusz został wyrzucony ze służby. Wskutek dochodzenia prokuratury jego trzej koledzy zostali zawieszeni w pełnieniu obowiązków. Wszystkim postawione zostały zarzuty przekroczenia uprawnień, spowodowania uszczerbku na zdrowiu i wymuszenia oświadczenia od zatrzymanego.
Ukarano też policjanta nadzorującego postępowanie skargowe, bo wszczęto je dopiero po roku i prowadzono bez wymaganej dociekliwości - komentuje Ryszard Gąsiorowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Policjanci mogą za to trafić do więzienia nawet na 10 lat. Chodzi o sprawę z lipca 2016 r., kiedy to czterej funkcjonariusze zostali wezwani do agresywnego mężczyzny, który wdał się w bójkę przy pomniku Zaślubin Polski z Morzem w Kołobrzegu.
Podczas interwencji policja musiała użyć paralizatora. Agresywny Kornel Ś. nie tylko złamał nos swojemu przeciwnikowi pod pomnikiem, ale także próbował podobnego zachowania wobec funkcjonariuszy. Użycie paralizatora w tej sytuacji prokuratura uznała za zasadne, jednak przerażać może to, co później działo się z zatrzymanym na komendzie.
Śledztwo wykazało, że na komisariacie policjanci praktycznie torturowali zatrzymanego. 19-latek spędził na komendzie noc z 17 na 18 lipca 2016 r. Czterej funkcjonariusze zamknęli się z nim w pomieszczeniu, do którego standardowo nie trafiają zatrzymani i którego nie obejmują kamery monitoringu. Tam z użyciem paralizatora mieli wymuszać zeznania.
Skutek? Mężczyzna opuścił komisariat z licznymi śladami na ciele - pamiątkami po paralizatorze. Zrobił obdukcję, złożył skargę na policjantów - informuje Super Express.
Widziałeś lub słyszałeś coś ciekawego? Poinformuj nas, nakręć film, zrób zdjęcie i wyślij na redakcjao2@grupawp.pl.