13 grudnia 2016 roku dzielnicowy z Trzcianki przyszedł do pracy na komisariat. Tam został... zakuty w kajdanki, a następnie przewieziony do aresztu. O wydarzeniach sprzed lat przypomniał portal asta24.pl.
Policjant usłyszał, że jest gangsterem i przemytnikiem. Miał narazić skarb państwa na stratę ponad 100 milionów złotych rocznie.
W tej sprawie najbardziej szokuje fakt, że policjanta obciążyły zeznania kryminalisty - handlarza narkotykami. A co z pozostałymi dowodami? Tych przez sześć lat nie znaleziono. Co zastanawiające — według lokalnych mediów — prokurator prowadząca sprawę nie zweryfikowała źródła informacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Handlarz zeznał, że Kolasa [nazwisko dzielnicowego - red. ] dwa dni w tygodniu miał spędzać na promach do Szwecji, gdzie przemycał duże ilości papierosów. Mimo, że policjant w kraju trzech koron nigdy nie był, to takich dowodów nie brano pod uwagę. Wierzono handlarzowi narkotyków — przekazał portal asta24.pl.
Policja przeszukała dom byłego dzielnicowego, ale niczego nie znaleziono. Policjant został pomówiony przez kryminalistę.
Policjant domaga się gigantycznego odszkodowania
Kolasa spędził w areszcie 7 miesięcy. Zeznania przestępcy wystarczyły, żeby złamać mu karierę.
Choć minęło już sześć lat, policjant nadal walczy o sprawiedliwość. Domaga się 950 tysięcy złotych za niesłuszny areszt i zniszczenie kariery. Jak podają lokalne media, dziś (4 września) trwa proces o odszkodowanie.
Do podobnego zdarzenia doszło przed laty w Sosnowcu, gdzie funkcjonariusz policji został pomówiony o wzięcie 500-złotowej łapówki. Co ciekawe, policjant miał przyjąć pieniądze w czasie, gdy akurat przebywał na urlopie.
I w tym przypadku prokuratura nie zweryfikowała informacji przekazanych przez przestępcę. Ostatecznie sąd przyznał, że zawieszenie w obowiązkach służbowych i zatrzymanie policjanta było bezzasadne.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.