Policjanci z Częstochowy pełnili służbę nad polskim morzem, wspierając miejscowych stróżów prawa w trakcie sezonu letniego i wzmożonego ruchu turystycznego w tym okresie. Podczas tych działań sierżant sztabowy Dawid Kozak dwukrotnie ocalił życie dzieci, zarówno w trakcie służby, jak i w czasie wolnym.
Pierwsze zdarzenie dotyczyło udzielenia pomocy chłopcu, który się zadławił jedzeniem. Do policjantów podbiegł zaniepokojony mężczyzna, informując, że jego 14-letni syn podczas obiadu w restauracji zadławił się kawałkiem mięsa.
Mundurowi udrożnili drogi oddechowe chłopca. Po przyjeździe pogotowia ratownicy medyczni potwierdzili, że dzięki szybkiej interwencji policjantów, życie i zdrowie 14-latka nie było już zagrożone.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sierżant Kozak kilka dni później ponownie zachował zimną krew i uratował życie kolejnego dziecka. W czasie wolnym od służby zauważył pływającego chłopca, który po chwili zniknął pod taflą wody w pobliżu falochronu.
Policjant bez chwili wahania ruszył na ratunek dziecku, narażając własne życie. Po podpłynięciu do chłopca mundurowy zapał go za rękę i wypchnął na płytszą wodę, zapewniając mu bezpieczeństwo oraz pomógł wydostać się w bezpieczne miejsce także kobiecie, która również widząc niebezpieczną sytuację, chciała pomóc.
Czytaj więcej: Fatalna sytuacja w górach. Władze Parku apelują do turystów
Funkcjonariusz podkreślił, że sytuacja była niełatwa do opanowania. W tym miejscu było bardzo głęboko - czytamy na stronie policji.
Chłopca udało się przeprowadzić na brzeg morza, gdzie czekali na niego rodzice. Był wystraszony, miał problemy z oddychaniem. Na miejscu drugi policjant, starszy posterunkowy Adam Dyliński zadzwonił pod numer alarmowy i wezwał karetkę.
10-latek zaczął tonąć. Policjant uratował mu życie
Mundurowi zaopiekowali się chłopcem, okryli go ręcznikiem i oczekiwali na przyjazd medyków. Ratownicy medyczni, którzy przybyli na miejsce podjęli decyzję o zabraniu chłopca do szpitala w celu dalszej obserwacji.
Gdyby nie szybka reakcja policjanta, mogłoby dojść do tragedii, gdyż 10-latek nie byłby w stanie samodzielnie wydostać się z morza.