W lutym Międzynarodowy Instytut Studiów Strategicznych (IISS) podał, że od początku wojny w Ukrainie armia rosyjska straciła ponad 3000 czołgów oraz 5600 pojazdów opancerzonych i bojowych wozów piechoty.
Na ogólną liczbę składało się ok. 1120 czołgów oraz ok. 2000 pojazdów opancerzonych i bojowych wozów piechoty, które Rosjanie stracili w 2023 r. To mniej niż rok wcześniej, co inni eksperci tłumaczyli zmieniającymi się warunkami na polu bitwy i strategiami stosownymi przez obydwie strony konfliktu.
Moskwa może potencjalnie wytrzymać jeszcze ok. trzech lat ciężkich strat i uzupełnić czołgi z zapasów, nawet jeśli będą w niższym standardzie technicznym, niezależnie od jej zdolności do produkcji nowego sprzętu - napisano wówczas w raporcie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz nad całą sprawą pochylił się ceniony ekspert Jarosław Wolski, który słynie z tego, że nie przedstawia sytuacji w sposób propagandowy, tylko opiera się na "twardych" liczbach.
Czytaj więcej: Zapalił papierosa. Pacjentowi grozi 5 lat więzienia
Wolski przedstawił liczby. Nie są dobre dla NATO
Jego zdaniem, biorąc dodatkowo pod uwagę doświadczenia z innych konfliktów, straty rosyjskich czołgów mogą być o ok. 20 proc. większe.
To jednak koniec dobrych informacji, bowiem mimo tak dużych start sytuacja Rosjan z czołgami nie jest beznadziejna, ponieważ mieli duże rezerwy oraz zadbali o bieżącą produkcję. Jarosław Wolski szacuje, że mieści się ona w przedziale od 400 do 600 nowych czołgów rocznie.
Czytaj więcej: Koszmar powraca. Polacy, szykujcie się
Obecnie kraje NATO z kolei są aktualnie w stanie wygospodarować tylko 200-300 kolejnych czołgów.