Działo się to w willi położonej na wzgórzu w Krasiczynie. Jeden z sąsiadów przekazał, że niewielkie grono osób zebrało się na tarasie i nic nie zapowiadało, że dojdzie do dramatycznych scen na grillu.
Dopiero gdy usłyszał karetkę na sygnale, za którą podążały trzy radiowozy, dotarło do niego, że coś się stało. Po chwili policjanci zaczęli krzyczeć, by jeden z domowników rzucił broń, lecz sąsiad wcześniej nie słyszał żadnych strzałów.
Widziałem, jak policjanci wyskoczyli z bronią i zaczęli biegać wokół domu. Krzyczeli: "Rzuć broń! Rzuć broń!" - mówił rozmówca "Faktu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strzelanina w domu polityka na Podkarpaciu
Co ciekawe, o tym, co dokładnie się wydarzyło, dowiedział się z mediów. Prokuratura potwierdziła, że w okolicach północy z 20 na 21 lipca doszło do incydentu z użyciem broni palnej, po którym jeden z mężczyzn trafił do szpitala, a drugiego zatrzymali policjanci.
Źródło podaje, że ranny został 29-latek z Rzeszowa, a strzały w jego kierunku oddał 67-letni teść. Mieszkańcy poinformowali, że sprawcą jest lokalny polityk.
To osoby z wyższych sfer. Żona jest cenionym lekarzem, a jej mąż, który miał zranić zięcia, to przedsiębiorca, urzędnik i lokalny polityk. Podczas ostatnich wyborów do sejmiku wojewódzkiego wszędzie wisiały jego banery wyborcze. Ale nie dostał się, choć kandydował z dobrego miejsca i jest prominentnym działaczem lewicy - czytamy.
Nie wiadomo, w jakim stanie jest ranny mężczyzna, a mieszkańcy przypuszczają, że sytuacja mogła być jedynie nieszczęśliwym wypadkiem.