Kryzys na granicy polsko-białoruskiej narasta. Polska i kraje bałtyckie zarzucają władzom w Mińsku zorganizowanie przerzutu migrantów. Polskie granice są ciągle wzmacniane, a obywatele dzielą się na tych, którzy wspierają decyzje rządu w tej kwestii, oraz na tych, którzy uważają, że uchodźców należy przyjąć. Konflikt zaogniają kontrowersyjne treści, które pojawiają się w sieci.
Czytaj także: Stan wyjątkowy na polskiej granicy. Generał ocenia
Władze Białorusi szerzą propagandę przeciwko Polsce?
Na jednym z filmów opublikowanych ostatnio przez oficjalną stronę białoruskiej straży granicznej widać furgonetkę wypełnioną migrantami, do której podchodzą mężczyźni w kominiarkach i wojskowych strojach. Przemocą próbują wyciągnąć pasażerów z pojazdu i zmusić do powrotu na terytorium Białorusi. Na nagraniu słychać rozpaczliwe krzyki sprzeciwu uchodźców.
Jak donosi na Telegramie niezależny białoruski bloger NEXTA, film jest wykorzystywany przez białoruskich propagandystów do szerzenia nienawiści wobec Zachodu. Mówi się, że mężczyźni widziani na wideo to polscy pogranicznicy.
30 sierpnia w rejonie przejścia granicznego "Połowiec" (po stronie białoruskiej "Pieszczatka") polscy pogranicznicy przywieźli na granicę z Białorusią rodzinę pięciu migrantów – obywateli Kuby. Nakręcony przez nich film wyraźnie pokazuje, że obcokrajowcy nie chcieli wychodzić z samochodu. Jednak nawet obecność dziecka nie zniechęciła polskich sił bezpieczeństwa do użycia przemocy w celu wydostania uchodźców z samochodu - napisał Państwowy Komitet Graniczny Republiki Białoruś GPK na portalu społecznościowym.
Jak powiedział szef białoruskiej straży granicznej, wszyscy przebywali w jednym z największych miast w Polsce i ubiegali się o azyl polityczny i ochronę. Ale polscy pogranicznicy nie zwracali uwagi na apele, nie reagowali na prośby o prostą ludzką pomoc – o zapewnienie ciepłych ubrań i butów, które nie każdy uchodźca ma. Również polskie władze odmówiły uchodźcom nawet pomocy medycznej i normalnej żywności. W rezultacie pod groźbą użycia broni rodzina została wywieziona na granicę z Białorusią - dodano.
"Wiele pytań, mało odpowiedzi"
NEXTA po dogłębnym przeanalizowaniu materiału stwierdza, że to, co napisało GPK, jest najprawdopodobniej kłamstwem wymyślonym w celach propagandowych. Według blogera nie ma żadnych dowodów, by osoby w mundurach były narodowości polskiej.
Na filmie nie pada ani jedno słowo w języku polskim. Strażnicy najprawdopodobniej porozumiewają się w języku rosyjskim. "Dlaczego polscy strażnicy graniczni mieliby komunikować się z migrantami niemówiącymi po rosyjsku po rosyjsku?" - zastanawia się NEXTA. Wątpliwości jest więcej.
Czytaj także: Polska powinna pomóc uchodźcom? Oto wyniki sondażu
Polscy pogranicznicy mają szewrony z flagami na mundurach i napis straż graniczna na kamizelkach i rękawach munduru - żadnego z tych napisów nie widać na filmie. Wszyscy "Polacy" na filmie są inaczej ubrani. Kolejne pytanie: po co polskiej straży granicznej kominiarka? - wymienia NEXTA.
NEXTA uważa za podejrzany także fakt, że uchodźcy zaczęli nagrywać zdarzenie jeszcze przed wtargnięciem żołnierza w kominiarce do autobusu. Dziwne wydaje się również to, że nagranie z telefonu uchodźcy trafiło w ręce białoruskich władz. "Jest wiele pytań i bardzo mało odpowiedzi" - kwituje NEXTA.