W piątek 14 czerwca RMF FM poinformowało o 150 polskich pasażerach, którzy utknęli na lotnisku w Turcji. Planowo lot do kraju miał się odbyć w czwartek 13 czerwca. Plany przewoźnika i turystów pokrzyżowała jednak usterka maszyny. Zdecydowano się na naprawę samolotu, która trwała kilka godzin. Pasażerowie weszli nawet na pokład. Kiedy wydawało się, że mogą odetchnąć z ulgą, okazało się, że do startu nie dojdzie.
Samolot, którym mieliśmy wczoraj wylecieć, w ogóle nie ruszył, nie kołował. Odpalił tylko silnik, z którego poleciał dym — przekazał jeden ze świadków cytowany przez portal gazeta.pl
Pasażerowie skarżyli się, że nie mogli liczyć na żadną pomoc ani ze strony biura podróży, ani ze strony LOT-u. - W ciągu 24 godzin czekania na lotnisku dostaliśmy trzy razy butelkę wody i dwa hamburgery — relacjonował jeden z polskich turystów. Poinformowano ich jedynie o tym, że wrócą do domu w piątek około godziny 16.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Inaczej sytuację przedstawił rzecznik LOT-u.
Pasażerowie mieli zapewniony hotel?
Rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski potwierdził, że w samolocie typu Boeing 737, który miał lecieć na trasie z Bodrum do Poznania, doszło do usterki technicznej. Dodał, że lokalni mechanicy nie poradzili się z naprawą. W związku z tym zdecydowano o wysłaniu samolotu zastępczego.
Pasażerowie zostali w czwartek przekierowani do hotelu oraz zapewniono im wyżywienie — przekazał rzecznik LOT-u, cytowany przez portal epoznań.pl
Portal poinformował, że pasażerowie zostali przewiezieni z lotniska do hotelu około godziny 23. - Meldunek trwał do 1.00 w nocy. O 4.00 musieliśmy być w autobusie na lotnisko. Zdążyliśmy się jedynie odświeżyć — powiedziała jedna z turystek. Epoznań.pl informuje, że wylot polskich turystów został przesunięty z godziny 15:55 na 17:15.