Jak wynika z sondażu IBRiS dla radia Zet, prawie 80 proc. Polaków popiera rezygnację ze zmiany czasu dwa razy w roku. Najbliższa będzie miała miejsce w nocy z 29 ma 30 marca. Wówczas należy przestawić zegarki z godziny 2 na 3.
Polska prezydencja w UE ma być przełomowa pod tym względem, a likwidację przepisu wpisano do agendy. Minister Rozwoju i Technologii Krzysztof Paszyk zapowiedział, że uznaje tę kwestię za "ważną społecznie i gospodarczo".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kierownictwo MRiT [...] podjęło działania, które mają przełamać impas i nadać nowy impuls w negocjacjach dotyczących odejścia od sezonowej zmiany czasu — poinformowano w "Fakcie".
Dyskusja toczy się od 2018 roku, jednak utknęła w martwym punkcie. Do tematu wrócono podczas posiedzenia Kolegium Komisarzy z Radą Ministrów w Gdańsku. Trwają również konsultacje z Dyrekcją Generalną ds. Mobilności i Transportu (MOVE).
Dzięki tym działaniom ma zostać uchylona dyrektywa 2000/84/WE, co będzie równoznaczne z oficjalną likwidację mechanizmu zmiany czasu. Gdyby, zgodnie z planami, doszło do tego w 2025 roku, i tak trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość.
Unijne rozporządzenie obowiązuje bowiem do 2026 roku. To oznacza, że Europejczycy jeszcze przez minimum dwa lata będą musieli się do niego stosować, a najbliższy możliwy termin to 2027 rok.
Plusy i minusy zmiany czasu
Zwolennicy zmiany czasu twierdzą, że dotychczasowe zasady nie mają większego sensu i powodują zamieszanie w wielu sferach gospodarki. Źle wpływają na ludzi i zaburzają dobowy rytm organizmu. Przez to pracownicy są mniej produktywni, istnieje również większe ryzyko wypadków.
Z kolei ci, którzy chcą zachowania obecnych przepisów, wskazują, że dzięki przestawieniu zegarków o godzinę można efektywniej korzystać ze światła dziennego. Ich zdaniem pozwala to na oszczędność energii — obniżenie rachunków za prąd.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.