Na przedmieściach Sydney w dzielnicy Horsley Park, w ogrodzie jednego z mieszkańców, odkryto aż 102 węże. David Stein, właściciel posesji, zauważył najpierw kilka węży w stosie ściółki i wezwał specjalistów zajmujących się usuwaniem i przenoszeniem gadów.
Drżałem i trząsłem się, kiedy je zobaczyłem - powiedział "The Guardian" David Stein. - Potem moja żona wyszukała w Google i odkryła, że węże gromadzą się w ten sposób, gdy są gotowe do porodu - dodał.
Po dokładnym przeszukaniu, łapacz węży Dylan Cooper znalazł pięć dorosłych osobników i 97 nowo narodzonych węży. Jeden z usuniętych węży urodził kolejne młode już w worku transportowym. - On po prostu odkrywał dziecko po dziecku po dziecku. To było po prostu niesamowite. Nie mogłem w to uwierzyć - dodawał zaskoczony właściciel ogrodu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cory Kerewaro, właściciel Reptile Relocation Sydney, wyjaśnił, że znalezione gady to jadowite czerwonobrzuszne węże czarne najczęściej występujące we wschodniej Australii. Są jadowite, szczególnie groźne dla dzieci i małych zwierząt. Osiągają nieco ponad metr długości.
Zazwyczaj boi się kontaktu z człowiekiem i ucieka. Atakuje w momencie, gdy czuje się zagrożony. Objawy zatrucia jadem obejmują krwawienie i obrzęk w miejscu ukąszenia, nudności, wymioty, ból głowy, ból brzucha, biegunkę. Co ważne, nie odnotowano zgonów związanych z ukąszeniem tego gatunku.
Specjaliści zajmujący się usuwaniem gadów przekazali "The Guardian", że podczas jednej akcji usunięto 14 węży. Nigdy jednak nie widzieli ponad 100 osobników w jednym miejscu. David Stein może dzierżyć tytuł rekordzisty w kraju pod tym względem.
Zgodnie z australijskim prawem węże muszą zostać wypuszczone w promieniu 20 km od miejsca schwytania - dodaje portal. Będą zamieszkiwać tereny jednego z parków narodowych.