W niedzielne popołudnie 1 sierpnia potężny pożar wybuchł w rejonie Pantanassa na wyspie Rodos w Grecji. Ogień rozprzestrzeniał się przez kilka godzin w niekontrolowany sposób.
W hotelach nie ma prądu od godziny 18. Słychać syreny straży pożarnych. Widzieliśmy z okna hotelu, jak pożar zaczął się rozwijać. Na początku kłęby dymu, później płomienie, wyglądało to groźnie - relacjonuje reporter TVN24 Paweł Sankowski
Przez kilka godzin duża część wyspy pozostawała bez bieżącej wody i prądu.
W okolicach 22 pożar chyba został ugaszony, bo łuna, łącznie z płomieniami, zniknęła nam z oczu - przekazał reporter TVN24.
Lokalne media informowały, że gaszenie pożaru utrudniał porywisty wiatr. Z płomieniami walczyły zastępy straży pożarnej, samoloty i śmigłowce gaśnicze. Część mieszkańców została ewakuowana. Z relacji turystów wynika, że w poniedziałek 2 sierpnia prąd pojawił się w większości miejsc, jednak wciąż nie ma dostępu do wody.
Czytaj także: Ludzie uciekają z plaż. Dramat we Włoszech
Niemal w całej Grecji trwają ekstremalne upały. Synoptycy przewidują, że termometry w najcieplejszym momencie dnia mogą pokazać nawet 47 st. C na niektórych nizinach Grecji, najprawdopodobniej w regionie Tesalii. Obecny rekord temperatury wynosi 48 st. C i padł w Atenach 10 lipca 1977 roku.