Do szokującego zdarzenia doszło w piątek 22 lipca w Poznaniu. 14-latka została porwana sprzed sklepu przez grupę młodych osób. Zgwałcono ją ze szczególnym okrucieństwem. Motywem miało być 20 zł długu za uszkodzenie elektronicznego papierosa koleżanki.
Czytaj także: Porwanie 14-latki w Poznaniu. Domysły wokół tajemniczego zdjęcia Pauliny K. na Facebooku
Porwali 14-latkę spod sklepu. Później urządzili jej piekło
"Wyborcza" odtworzyła dzień z koszmarów. Wszystko zaczęło się obok sklepu Biedronka na osiedlu Przyjaźń w Poznaniu. Nastolatka spędzała czas ze swoim chłopakiem. W pewnym momencie, gdy ten wszedł do sklepu, przyjechało grafitowe bmw.
Dorosła kobieta zawołała 14-latkę i kazała wsiąść do auta. Dziewczynka posłuchała. Kiedy chłopak wyszedł ze sklepu, samochód już odjeżdżał z parkingu. Niestety, nie zdążył zapamiętać numerów rejestracyjnych. Zadzwonił więc do matki 14-latki.
Kiedy usłyszała, co się stało, zaczęła się trząść pośrodku galerii handlowej. Na szczęście pomogła jej inna klientka. Razem z przerażoną matką udała się wprost na komisariat. - Policjant kazał tej pani się uspokoić. Mówił, że na pewno nie mamy do czynienia z porwaniem i córka wieczorem wróci - tłumaczy pani Marta "Gazecie Wyborczej".
Sprawą zajęli się kryminalni z komisariatu Poznań-Północ. Razem zaczęli poszukiwania dziewczynki. W pewnym momencie do matki zadzwoniła sama 14-latka. Miała krzyknąć do telefonu: "Mamo, mamo! Oni ogolili mi włosy, przypalali papierosem, pobili".
Dramat w Poznaniu. Dziewczynkę uratował przypadek
Funkcjonariusze odnaleźli uprowadzoną 14-latkę półtorej godziny po zgłoszeniu na polnej drodze niedaleko Złotnik. Jak opisuje "Wyborcza", dziewczynkę uratował przypadek, a może po prostu policyjny instynkt.
Funkcjonariusze zatrzymali sprawców i zaopiekowali się poszkodowaną dziewczynką. Jak opisują, miała opuchniętą twarz, widać było siniaki, zadrapania i rozmazany tusz pod oczami. Nastolatka nie miała brwi oraz włosów na części głowy powyżej czoła.
Gwałcili i nagrywali wszystko telefonem
Ustalono, że oprawcy zgolili jej włosy maszynką. Na polnej drodze rozebrali porwaną, a potem ciągnęli po piasku i kamieniach. Gwałcicielem 14-latki miał być 17-letni Alan, a 39-letnia Paulina K. nagrywała wszystko telefonem.
"Wyborcza" poznała też dalszy los 14-latki. Wyszła ze szpitala po trzech dniach i razem z babcią wyjechała do krewnych za granicą. Wymaga pomocy psychologa. Nikt nie wie, czy we wrześniu wróci do szkoły.
Sprawcom grozi 15 lat więzienia
39-letnia kobieta i jej 17-letni znajomy, który miał uczestniczyć w przestępstwie, zostali zatrzymani. Usłyszeli te same zarzuty. Dotyczą one uprowadzenia i pozbawienia wolności, stosowania przemocy w celu zmuszenia do określonego zachowania, zgwałcenia ze szczególnym okrucieństwem oraz utrwalania przy pomocy telefonu komórkowego treści o charakterze seksualnym. Obojgu grozi kara do 15 lat więzienia. Sąd podjął decyzję o aresztowaniu podejrzanych na trzy miesiące.