Tragedia rozegrała się w Shakahola w hrabstwie Kilifi w Kenii. W czwartek wieczorem, 13 kwietnia, policja zrobiła nalot na wytypowaną farmę oraz okoliczne lasy, gdzie mieli przebywać kontrowersyjny kaznodzieja Paul Makenzie Nthenge i wierni. Byli oni wyznawcami Międzynarodowego Kościoła Dobrej Nowiny.
O sprawie pisze portal "tuko.co.ke". Pastor namówił wierzących w Jezusa, aby rygorystycznie pościli (nic nie jedli i nie pili) oraz czekali na spotkanie z Synem Bożym. Zapowiadał, że koniec świata jest bliski.
Miało im to pomóc w uniknięciu "apokaliptycznego potępienia". Zrobił ludziom takie "pranie mózgu", iż szybko uwierzyli w jego zapewnia. Odmówili sobie jakichkolwiek posiłków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pościli dla Jezusa, bo namówił ich pastor. Cztery osoby nie żyją
Mundurowi byli w szoku, gdy odkryli, co dzieje się na terenie należącym do pastora. Oprócz wycieńczonych ludzi i czterech nieboszczyków, policjanci znaleźli także świeżo wykopany grób. Póki co, nie wiadomo, ile ciał w nim spoczywa.
Medycy z Malindi zostali wezwani do pomocy w ewakuacji poszkodowanych, ale niestety czterech z nich już nie żyło - powiedziała policja.
11 pozostałych osób, skrajnie wygłodzonych i wychudzonych, w czwartek wieczorem przewieziono do szpitala, gdzie lekarze pomagają im powrócić do zdrowia. Niestety trzech z wiernych znajduje się w krytycznym stanie, a rokowania są złe.
Co ciekawe, kontrowersyjny pastor został w zeszłym miesiącu zatrzymany i oskarżony o śmierć dwójki dzieci, których rodzice należą do jego zwolenników. Wypuszczono go jednak za kaucją.
Czytaj więcej: Tego jeszcze nie było. Leśnik chwycił za telefon