Agnieszka Soin powiesiła nielegalnie na ulicach Wrocławia swoje plakaty. Te szybko zniknęły, za co posłanka PiS obwinia komendanta straży miejskiej. Jak przekazuje "Gazeta Wyborcza" w poniedziałek, 3 lipca zadzwoniła do Piotra Kościelnego i zaczęła straszyć go prokuraturą.
Posłanka PiS straszy komendanta
Powiedziała, że mam natychmiast przestać, że powiadomiła policję i prokuraturę. Powtarzała "mam na to zgodę Taurona" i kazała mi tam dzwonić - relacjonuje komendant.
Czytaj także: Poszliśmy na lody z żoną ministra PiS. "Odmówili mi"
Posłanka nawet nie dała komendantowi dojść do słowa. Naciskała, aby natychmiast zakończyć zdejmowanie plakatów. Te jednak zawisły na latarniach nielegalnie, bowiem zgodę wydaje Zarząd Dróg i Utrzymania Miasta, a właściciel latarni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pani poseł powinna znać przepisy, a te mówią jasno, że bez zgody zarządcy wieszanie takich plakatów jest wykroczeniem - dodaje komendant.
Czytaj także: Piwo i lody jak nowa wyborcza kiełbasa. Marianna Schreiber kusi potencjalnych wyborców
Do 3 lipca ZDiUM usunął 300 plakatów, a kolejne czekają. Koszt zdjęcia jednego to 50 - 80 zł w zależności od miejsca, gdzie plakat został powieszony, a koszt magazynowania to 20 zł.
Straż miejska nie usuwa tych plakatów, ale wszystko dokumentuje w związku z popełnionym wykroczeniem. Straż może nałożyć na posłankę mandat do 500 zł, a sąd ukarać kwotą 1,5 tys. zł. Agnieszka Soin nie przejmuje się tym jednak, a za zdjęte plakaty oczekuje odszkodowania.
Zapowiedziała, że poradzi się prawników i zażąda od straży miejskiej odszkodowania. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałem. Z takim telefonem i takim żądaniem - przekazuje Kościelny.
Nie jest to pierwsza taka sprawa. W 2019 r., przed wyborami do parlamentu, posłanka rozwiesiła plakaty na barierkach przy drogach m.in. w Ligocie Pięknej i Wiszni Małej. Na to także nie miała zgody. Zdjęto tylko część plakatów, niektóre wiszą do dziś.