To, ile i czy w ogóle chcemy mieć dzieci według dziennikarza znanego z programu "Warto rozmawiać" nie jest naszą prywatną sprawą. W trakcie przemówienia w Krakowie w niedzielę, 25 czerwca Jan Pospieszalski przekonywał, że Polki muszą rodzić, żeby ofiara, jaką ponieśli żołnierze wyklęci, nie była daremna.
Na marsz, w którym wzięło udział blisko tysiąc osób przyszli Wojownicy Maryi i przedstawiciele organizacji Pro-Prawo do życia. Widać było antyaborcyjne bannery, chorągwie z wizerunkiem Maryi czy transparenty głoszące: "Małżeństwo tylko między kobietą i mężczyzną", czy "Stop gender".
Nie zabrakło też promującej wcześniej marsz w swoich mediach społecznościowych małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, a jednym z głównych gości zaproszonych przez organizatorów był Jan Pospieszalski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To właśnie wystąpienie tego ostatniego może szokować. Dziennikarz w swoim przemówieniu szydził z wegetarian i ekologów, wyraził też obawę, że jeśli Polki nie będa rodzić więcej dzieci, to zaleją nas mieszkańcy Bangladeszu, którzy jak podkreślił: "wiadomo, jakie mają zwyczaje".
Obszerne fragmenty wystąpienia gospodarza programu "Warto rozmawiać" opublikowała Gazeta Wyborcza. Na marszu w Krakowie, Pospieszalski mówił:
Zapytałem młodych ludzi, czy zamierzają mieć dzieci. Zareagowali tak, jakby to było pytanie niestosowne, niegodziwe, takich pytań się nie zadaje. Powiedzieli, że to jest ich sprawa prywatna.(...) Tylko to, czy rodzina zamierza się otworzyć na życie, jest według wielu prywatną sprawą! Otóż nie! To jest sprawa publiczna - podkreślił z pasją.
Dodał także, że na młodych Polkach spoczywa problem "czy Polska będzie trwać"
Czytaj także: Pospieszalskiego dopadł COVID-19. Nie był zaszczepiony
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.