Wojna w Ukrainie trwa od ponad dwóch lat. Nic dziwnego, że odłamki rakiet, pocisków i min można znaleźć w ukraińskich miastach. Jeden z mężczyzn nie spodziewał się jednak, że pójście do lasu zakończy się dla niego znalezieniem pocisku Ch-55/555.
O całej sprawie poinformował na platformie X Technicznybdg, który podaje wiele ciekawostek z wojny w Ukrainie.
Czytaj więcej: Rosjanie się smażą. Rekordowe temperatury w Moskwie
Jedną z nich była reakcja ukraińskiego mężczyzny na zobaczenie olbrzymiej rakiety w lesie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poszedłem na grzyby, ale patrzyłem w niebo i widziałem, że coś leci. Spadło na ziemię i był ogromny huk. Poszedłem bliżej i okazało się, że to nie był dron tylko rakieta. Przestraszyłem się - opowiada mężczyzna.
Potem podszedł bliżej do rakiety i zaczął analizować jej części. - W środku jest pusto, widać tylko jakieś rury. Jest płyn przeciw zamarzaniu, kawałki rakiety leżą obok głównej konstrukcji - tłumaczy Ukrainiec.
Pocisk Ch-55/555. Najpierw Syria, potem Ukraina
Rosja kontynuuje intensywne ataki rakietowe i dronowe. Ukraińska obrona powietrzna skutecznie neutralizuje większość dronów i pocisków manewrujących, ale ma ogromne trudności z pociskami balistycznymi.
Ch-555 wyprodukowano w Rosji w 2000 roku. Nowy pocisk otrzymał 300-kg konwencjonalną głowicę odłamkowo-burzącą i był konstruowany poprzez przebudowę starszych pocisków.
Pociski używane są wyłącznie przez lotnictwo strategiczne Rosji. Pociski konwencjonalne Ch-555 zadebiutowały bojowo przeciwko Państwu Islamskiemu - po raz pierwszy 17 listopada 2015 roku, na cele na terenie Syrii, po wysadzeniu przez terrorystów rosyjskiego samolotu Airbus A321.
Pociski Ch-555 są następnie używane bojowo podczas inwazji Rosji na Ukrainę w 2022 roku. Część z nich jest zestrzeliwana przez ukraińską obronę przeciwlotniczą.
Warto przypomnieć, że w 2022 roku w lesie w Bydgoszczy znaleziono rosyjski pocisk samosterujący Ch-55/555, który z terytorium Białorusi przeleciał przez pół Polski.