Internet przez lata dał już nam poznać kilka chellange, które mogą być tragiczne w skutkach. Im większe ryzyko, tym więcej zabawy. Jednak to "wyzwanie" choć ryzykowne, nie ma prawa skończyć się dobrze.Tak po prostu, bo takie są prawa natury.
Pewni odważni turyści postanowili na Babią Górę w letnich ubraniach. Problem w tym, że temperatura sięgała minut 14 stopni. Nawet doświadczony mors, który podjąłby się takiego wyzwania, nie wszedłby na szczyt cały i zdrowy. Organizm przy takim wysiłku i temperaturze ochładza się bardzo szybko.
Odważni turyści szybko się o tym przekonali na własnym ciele. Ich "hardkorowe morsowanie" skończyło się interwencją Podhalańskiej Grupy GOPR. W akcji ratunkowej musiało uczestniczyć 20 specjalistów.
Znajdujący się w okolicy turyści w miarę możliwości podzielili się ubraniami z "morsami górskimi", ale stan jednej z kobiet uczestniczącej w feralnie wyprawie jest ciężki i nie jest ona w stanie samodzielnie wracać. Zgłoszenie zostało przekazane do Stacji Centralnej GOPR Beskidy a po konsultacji - z uwagi na potencjalną ilość poszkodowanych wymagających transportu - w rejon zgłoszenia wyruszyło ponad 20 ratowników z GOPR Beskidy oraz naszej Grupy. Tymczasem znajdujący się na miejscu turyści starają się zapewnić poszkodowanej względny komfort termiczny - relacjonuje GOPR na swojej stronie.
Turyści zostali przykryci kocami termicznymi. Ratownicy odpowiednio zabezpieczyli "górskich morsów" i przetransportowali karetkami do szpitala. Stan jednej z kobiet był bardzo niepokojący. Z relacji GOPRu na Facebooku wynika, że nie mogła ruszać nogami.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.