Sezon wakacyjny w pełni, część Polaków jest już w trakcie urlopu. Za pośrednictwem panelu badawczego Ariadna zadaliśmy więc Polakom pytanie: z jakich aktywności zdarza ci się rezygnować w czasie wakacji ze względu na ich wysokie ceny?
Badanie przeprowadzono na Panelu Badawczym Ariadna na próbie liczącej 1107 osób. Termin realizacji badania: 28–30 czerwca 2024 r.
Oto wyniki: najwięcej ankietowanych - 38 proc. - rezygnuje z wizyt w restauracjach. 30 proc. badanych wybrało odpowiedź "wypożyczenie sprzętu". Z kupowania pamiątek rezygnuje 29 proc. ankietowanych, z wycieczek fakultatywnych 28 proc., a ze zwiedzania zabytków i muzeów 18 proc. Z niczego nie rezygnuje tylko 19 proc. badanych. 17 proc. odpowiedziało "trudno powiedzieć".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Mieliśmy uczucie zbiednienia"
O komentarz do powyższych wyników badania poprosiliśmy Marka Zubera - ekonomistę, analityka rynków finansowych i doradcę finansowego. Ekspert wskazuje dwie rzeczy, które tłumaczą decyzje Polaków.
Pierwsza jest taka, że ludzie bardzo mocno obserwują wzrost cen i to nawet psychologicznie jest hamulcem w podejmowaniu decyzji o tym, żeby coś kupować. Wzrost cen dotyczy przede wszystkim usług różnego rodzaju. Jeden z większych wzrostów widzimy w przypadku gastronomii - podkreśla ekonomista w rozmowie z o2.pl.
- Od stycznia br. wraz z jedną z aplikacji do zamawiania jedzenia na wynos tworzę wskaźnik pokazujący zmiany cen dań obiadowych. Ten wskaźnik pokazuje, że w ostatnich pięciu latach jest wyższy niż inflacja, czyli dania gotowe drożeją bardziej niż koszyk inflacyjny. Mamy takie przeświadczenie, że gastronomia drożeje bardziej niż inne rzeczy. Jeszcze bardziej to nas zniechęca, żeby z niej korzystać - dodaje Marek Zuber.
Nasz rozmówca podkreśla, że Polacy w ostatnich latach nauczyli się oszczędzać pieniądze. Co ich do tego zmusiło?
- Druga kwestia jest taka, że Polacy przez rok (od połowy 2022 r. do połowy 2023 r.) - nigdy nie było tak przez ponad 30 lat gospodarki rynkowej - żyli w okresie spadku realnych wynagrodzeń. Nigdy przez rok realne wynagrodzenia nie spadały tak mocno. W grudniu 2022 to było ponad 6 proc. - wyjaśnia ekspert.
W związku z tym ewidentnie mieliśmy to uczucie zbiednienia. Na mniej nas było po prostu stać. Wzrost wynagrodzenia nie nadążał za wzrostem cen. To jest ten wymiar kryzysu w Polsce - nie wzrost bezrobocia, tylko ograniczone możliwości zakupowe - wskazuje Zuber.
Ekonomista dodaje, że obecnie to już się zmieniło i "wyszliśmy na plus". - Początek tego roku to jest rekordowy wzrost wynagrodzenia w Polsce, ale mimo wszystko cały czas, spora część społeczeństwa żyje jednak w przekonaniu, że trzeba oszczędzać. Zresztą po raz pierwszy tak duży odsetek Polaków - prawie 50 proc. w pytaniach o najważniejsze cele na rok 2024 - wskazywał odbudowę oszczędności lub budowanie oszczędności. To znaczy, że tamten okres nauczył nas tego, że trzeba oszczędzać.
Nie chcemy już tak na lewo i prawo wydawać pieniędzy, bo wiemy, że może być gorzej - podkreśla Marek Zuber.
- Czyli z jednej strony, nawet jeżeli już dzisiaj więcej zarabiamy, czyli teoretycznie stać nas na tyle samo lub więcej, to psychologicznie: jak pizza kiedyś kosztowała 25 zł, a teraz kosztuje 40 zł, to my jej nie kupimy, bo jest za droga. Nie przyzwyczailiśmy się do tej ceny. Ale druga rzecz jest też taka, że my naprawdę oszczędzamy i dlatego na pierwszy ogień rezygnujemy, z rzeczy, które nie są niezbędne - dodaje.
Polacy kupują w Lidlach i Biedronkach, zamiast iść do restauracji
Marek Zuber przypomniał spostrzeżenia dot. gastronomii, które zauważono już podczas zeszłorocznych wakacji. Kiedy w Lidlach i Biedronkach w miejscowościach nadmorskich odnotowano rekordowe obroty uwzględniając nawet inflację.
- Bardzo dużo Polaków jechało na te wakacje nad Bałtyk, ale kupowało w sklepach po to, żeby właśnie nie korzystać z gastronomii i oszczędzać. Na własną rękę przygotowywali dania - tłumaczy ekspert.
Podobnie jest ze sprzętem, z którego możemy korzystać. Oczywiście fajne jest jechać na Mazury i pływać na kajaku, ale nie jest to niezbędne, możemy po prostu pływać w jeziorze. To też jest taki element, z którego łatwiej jest zrezygnować - tłumaczy wyniki ankiety ekonomista.
Edyta Sokołowska, dziennikarka o2.pl