Do zdarzenia doszło w czwartek (04.07) około godziny 4:00. 32-latek rozpoczął tego dnia pracę w gospodarstwie rolnym. Pracownicy dużej farmy przeszli na trzyzmianowy system działania, bo chcieli zebrać uprawy z pól, przed nadchodzącymi nawałnicami.
Ostatecznie żniwa zakończyły się tragedią. Wiadomo, że Marcin B. przewoził ładowarką teleskopową zebrany rzepak na suszenie. Gdy przejeżdżał obok stawu, podmokła ziemia osunęła się, a sprzęt wpadł do wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Operator koparki utknął pod wodą tak niefortunnie, że nie udało się go wydostać na zewnątrz. Mężczyzna zmarł na miejscu, mimo natychmiastowej pomocy świadków zdarzenia i interwencji służb.
Świadkowie twierdzą, że to "tajemnicza sprawa"
Czytaj także: Skandal w Białymstoku. Zbierali kości do wiaderka
Prokuratura bada przyczyny zgonu 32-latka. Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok ofiary zdarzenia. Na razie wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek. Mimo to, koledzy z pracy Marcina B. mają wiele wątpliwości związanych ze sprawą.
Dla mnie to tajemnicza sprawa. Wszystko widać na monitoringu. Ładowarka, jadąc wybrukowaną drogą, złapała miękkie pobocze i zaczęła się powoli osuwać w stronę stawu. Marcin miał jeszcze minutę. Mógł w tym czasie wyskoczyć z kabiny i ocalić życie. Nie wiadomo, dlaczego tego nie zrobił - pyta w rozmowie z "Faktem" jeden ze znajomych 32-latka.
Dodajmy, że sprawę analizują też kontrolerzy Państwowej Inspekcji Pracy. Chcą sprawdzić, czy pracodawca Marcina B. zachował wszystkie środki ostrożności i bezpieczeństwa związanego z wykonywaniem bez niego obowiązków zawodowych.