Według źródła gazety do incydentu doszło na początku października. Rodzina przekroczyła rzekę Yalu we wczesnych godzinach porannych, wcześniej podając tabletki nasenne strażnikom. Strażnicy byli częstymi gośćmi w domu uciekinierów, co pozwoliło im na bezproblemowe zrealizowanie swojego szczegółowego planu przekroczenia granicy.
Kim Dzong Un nakazał kontrolę na granicy
Rodzina zarabiała na życie z przemytem, stąd też mieli dostęp do tabletek, a także wiedzieli, którędy najlepiej przejść do Chin. Ministerstwo bezpieczeństwa państwowego zleciło swoim agentom w Chinach aresztowanie rodziny i oficjalnie zwróciło się do chińskich odpowiedników o współpracę. Strona chińska niechętnie odpowiedziała na te prośby, ponieważ przyczynienie się do kary dla uciekinierów mogłoby doprowadzić do międzynarodowego skandalu.
Kim Dozng Un wydał stosowne rozkazy nie tylko w sprawie rodziny. Zalecił także dokładną kontrolę w straży granicznej, ponieważ incydent "poważnie zaszkodził stosunkom wojskowo-cywilnym".
Urzędnicy pojawili się już na granicy, gdzie ostrzegali żołnierzy przed kontaktami z cywilami. Zrobiono także spis domów, w których żołnierze zostawiają swoje rzeczy i które często odwiedzają. Sierżant sztabowy, którego odurzono, został wezwany na przesłuchanie w sprawie incydentu.
Żołnierz powiedział, że rodzina zaczęła ostatnio narzekać na betonowy mur i przewody wysokiego napięcia wzniesione wzdłuż granicy. Mieli mówić, że nie ma już dla nich nadziei, ponieważ nie będą mogli przemycać. Mimo wszystko nie sprawiali wrażania skorych do ucieczki. Nie wiadomo, czy sztabowy zostanie ukarany. Rodziny jak dotąd nie udało się odnaleźć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.