W latach 90. kobieta, która wylała na siebie gorącą kawę w jednej z popularnych restauracji z fast foodami, pozwała sieć za uszczerbek na zdrowiu i otrzymała odszkodowanie.
Niejako zapoczątkowało to ''modę'' na pozwy cywilne — każdego dnia w sądach w USA składano nawet kilkadziesiąt tysięcy pozwów. Wiele spraw zakończyło się wypłatą gigantycznych odszkodowań. Podobnie jest w przypadku Richarda Tuleckiego — 48-letniego obecnie klienta Burger Kinga.
Mężczyzna przekonywał, że będąc w restauracji sieci fast food na Florydzie, poślizgnął się w pobliżu toalety i upadł przez "mokrą obcą substancję". W rezultacie doznał urazu kręgosłupa i konieczne było przeprowadzenie operacji, która zakończyła się komplikacjami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek miał miejsce w 2019 r. Po kilku latach Tulecki, z pomocą prawników, wywalczył odszkodowanie. Mężczyzna stwierdził, że restauracja była odpowiedzialna za warunki, przez które doszło do feralnego upadku.
Mężczyzna otrzyma gigantyczne odszkodowanie
11 maja ława przysięgłych wydała werdykt na korzyść Tuleckiego. Stwierdzono, że Burger King naraził klienta na niebezpieczeństwo, w związku z czym mężczyźnie należy się odszkodowanie w wysokości... 7,81 mln dolarów!
Część tej kwoty ma zrekompensować mężczyźnie utratę zdolności zarobkowania oraz wynagrodzić mu ból i cierpienie. Pomyślano też o pokryciu kosztów związanych z opieką medyczną.
Burger King zażądał już nowego procesu, argumentując, że prawnicy Tuleckiego nie przedstawili "praktycznie żadnych dowodów", że firma była świadoma obecności śliskiej substancji na podłodze, a odszkodowanie przyznane Tuleckiemu za utratę zarobków jest "wyraźnie wygórowane".
Przypomnijmy: Burger King do końca roku zamierza zamknąć nawet do 400 lokali w Stanach Zjednoczonych. Przyczyną problemów sieci jest bankructwo kilku dużych franczyzobiorców.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.