28-letnia dziś kobieta zgłosiła sprawę służbom dopiero w 2021 roku. Jak twierdzi, wcześniej nie była gotowa, by mówić otwarcie o tak bolesnej traumie. Bała się też, że ksiądz, który miał zrobić jej krzywdę, "będzie się mścił". Po latach, jako dorosła osoba, matka i psycholożka postanowiła wyciągnąć konsekwencję wobec duchownego.
Ksiądz z Biłgoraju oskarżony o molestowanie
W ramach śledztwa ustalono, że powódka poznała kapłana w gimnazjum w Biłgoraju, gdzie uczył jej klasę religii. Po skończeniu szkoły dziewczyna aktywnie udzielała w Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży działającym przy jej parafii, w wyniku czego nadal miała kontakt z księdzem. To wtedy miało dojść do przerażającego zdarzenia.
Jak wynika z aktu oskarżenia, pewnego dnia w 2012 roku duchowny zaprosił 17-letnią wówczas dziewczynę na plebanię, gdzie mieli obejrzeć wspólnie film. Podczas seansu kapłan miał zacząć masować nastolatkę, dotykając nie tylko jej pleców, ale także okolic intymnych. Po wszystkim miał dzwonić niej i upewniać się, że nie powie nikomu o tym, co zaszło.
To było dla mnie wstrząsające. Na tyle traumatyczne, że nie potrafię o tym opowiadać. Mam nawet częściowe zaniki pamięci co do zdarzeń z tamtego wieczoru. Nie wiem np. jak wyszłam z plebanii – mówi 28-letnia dzisiaj kobieta w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim".
"Chcę tylko, żeby przeprosił"
Kobieta twierdzi, że zdarzenie odbiło się głębokim piętnem na jej psychice. Przez lata leczyła się na depresję. Dopiero księża zajmujący się przemocą seksualną w Kościele pomogli jej się przełamać i namówili ją do zawiadomienia o wszystkim kurii.
Diecezja zamojsko-lubaczowska skierowała sprawę do prokuratury, a proces właśnie się rozpoczął. W rozmowie z lokalnym portalem 28-latka wyznała, czego oczekuje od wymiaru sprawiedliwości. Podkreśla, że to nie kara więzienia dla księdza jest dla niej najważniejsza.
Nie zależy mi na wyroku więzienia dla niego. Chciałabym, aby wyraził skruchę i po prostu przeprosił. Ale szczerze mówiąc wątpię, że do tego dojdzie, bo on cały czas mówi, że padł ofiarą spisku - wyznała kobieta.
Proces będzie odbywać się za zamkniętymi drzwiami z wyłączeniem jawności. Kapłanowi grozi od 6 miesięcy do nawet 8 lat pozbawienia wolności. Kiedy sytuacja ujrzała światło dzienne, kuria odsunęła oskarżonego księdza od posługi kapłańskiej.