Dariusz K. zaginął na początku tego roku. Po nocy sylwestrowej przestał się kontaktować z najbliższymi, nie było go również w domu. Rodzina zdecydowała się na zorganizowanie zbiórki pieniężnej, by móc wynająć detektywa, który pomoże w odnalezieniu Darka. Odpowiedź na wszystkie pytania była tuż za rogiem.
Jak donoszą media, detektyw stwierdził, że Dariusz K. nie żyje. Zebrane dane przekazał miesiąc później funkcjonariuszom Wydziału Terroru Kryminalnego i Zabójstw Komendy Stołecznej Policji. Trop doprowadził ich do Tomasza B. i Pawła Z, kolegów zaginionego, z którymi spędził sylwestrową noc.
Razem wyszli z imprezy i poszli bawić się dalej do mieszkania Pawła Z. Ten nad ranem zasnął, a gdy się obudził, zastał widok, którego nie zapomni do końca życia. Dariusz K. leżał w kałuży krwi z licznymi ranami kłutymi. Obok siedział Tomasz B. Koledzy mieli posprzeczać się, doszło do szarpaniny, oskarżony miał chwycić za nóż i działać w samoobronie.
Jak podaje PAP, ofiara miała na rękach obrażenia wskazujące na to, że broniła się przed kolejnymi uderzeniami. Sprawca dźgał pokrzywdzonego głównie w twarz, ale także w ramiona i klatkę piersiową. Cios w szyję okazał się być śmiertelny. Ofiara miała także liczne złamania żeber, łopatki i kości biodrowej, uszkodzone w wyniku pobicia m.in. wątrobę i płuca.
Paweł Z. i Tomasz B. postanowili ukryć ciało - zwinęli je w dywan i folię malarską, wywieźli do lasu specjalnie kupionym do tego autem. Po wszystkim volvo zostało sprzedane na złom, Tomasz B. miał twierdzić, że nie da się już auta naprawić. Kupujący zauważył, że usterka była celowa, naprawił pojazd, by sprzedać go dalej. Prokuratura przejęła auto i bada materiał dowodowy.
Tomasz B. przyznał się, próbował też bronić Pawła Z. biorąc na siebie całą winę. Prokuraturze jednak udało się ustalić, że ten brał udział w ukryciu ciała. Tomaszowi B. byłemu pracownikowi "U Fukiera" na warszawskiej Starówce grozi dożywocie. Pawłowi Z. postawiono zarzut popełnienia przestępstwa poplecznictwa i niezawiadomienie o morderstwie. Obaj byli wcześniej karani.
Prokurator oskarżył Tomasza B. o dokonanie zabójstwa w zamiarze bezpośrednim, w warunkach powrotu do przestępstwa, ponieważ oskarżony był karany sądownie za umyślne przestępstwo podobne i odbywał karę pozbawienia wolności. Pawłowi Z. prokurator zarzucił pomocnictwo w zacieraniu śladów przestępstwa i w ukryciu zwłok oraz niepowiadomienie organów ścigania o zbrodni zabójstwa. W chwili skierowania aktu oskarżenia do sądu wobec obu mężczyzn stosowany był środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania – podała cytowana przez PAP prok. Aleksandra Skrzyniarz z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.