O tej tragedii od kilkunastu dni mówi cała Polska. Wypadek wydarzył się w sobotę 16 września 2023 roku. Stało się to na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim. Zgodnie z ustaleniami śledczych 32-letni Sebastian M. jechał swoim BMW z prędkością grubo powyżej 200 km/h.
Czytaj więcej: Marianna Schreiber zaszalała u fryzjera. "Pasuje mi?"
Tą samą trasą poruszała się trzyosobowa rodzina, która wracała z wakacji. Miała ona nieszczęście spotkać na swej drodze rozpędzone BMW. Sebastian M. z impetem uderzył w tył Kii, jaką podróżowali rodzice i pięcioletnie dziecko. Poszkodowani spłonęli w potwornych męczarniach (żywcem) w aucie.
Po wszystkim polska policja nie powiązała na czas tych dwóch zdarzeń (rozbitego BMW i spalonej Kii). Korzystając z tego faktu Sebastian M. wsiadł w samolot i odleciał z Polski. W końcu mundurowi wystawili za 32-latkiem list gończy. W środę 4 października 2023 roku M. wpadł w Dubaju (Zjednoczone Emiraty Arabskie). Został aresztowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawnik o Sebastianie M: Miał prawdziwego pecha
Został złapany dzisiaj w Dubaju i trzeba przyznać, że miał prawdziwego pecha, bo umowa o ekstradycję między Polską a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi zaczęła obowiązywać w marcu - podał na TikToku 4 października br. Kruszewski.
"Ze względu na medialny rozgłos może go czekać naprawdę surowa kara. Sprawą zajął się prokurator generalny. Spekuluje się nawet, że kierowca może odpowiadać nie tylko za spowodowanie śmiertelnego wypadku, ale nawet za zabójstwo z zamiarem ewentualnym" - skwitował prawnik.
"Radio Zet" napisało z kolei, iż: "istnieje podejrzenie, że doradcy kierowcy BMW nie wiedzieli o zmianie w przepisach i nie przestrzegli go przed lotem do ZEA".
Filmik prawnika Kruszewskiego cieszył się zainteresowaniem widzów na TikToku. Ci odtworzyli go już ponad 115 tysięcy razy. Z chęcią go komentowali. Poniżej przytaczamy niektóre z wpisów. "Jakim cudem jemu się nic nie stało?" - zastanawiała się jedna osoba. "Nic mu nie będzie, dobre plecy" - wskazywała następna.
No przecież on na urlopie był, on nie uciekał - ironizowała inna.
Dlaczego jeszcze wczoraj pisali jego nazwisko i pokazywali twarz w całości, a jak aresztowany to już jest anonimowy? - pytała kolejna.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.