Premier Mateusz Morawiecki nie wiedział o tym, że w połowie grudnia zagubiony rosyjski pocisk przeleciał nad Polską i rozbił się w lesie pod Bydgoszczą. Wojsko i służby zapewniają, że kontrolowały sytuację i nie było żadnego zagrożenia, ale obiekt im umknął i odnalazł się dopiero w kwietniu.
Znalezisko zostało zabezpieczone, bo ktoś przypadkiem znalazł rakietę w lesie.
Pracownicy Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych zidentyfikowali pocisk, który został znaleziony w okolicy wsi Zamość. Według nieoficjalnych informacji to rosyjski pocisk manewrujący Ch-55, który został wystrzelony najpewniej z samolotu na terenie Białorusi. Co ważne, takie pociski mogą być uzbrojone nawet w głowice jądrowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Co na to nasze władze? W środę premier Mateusz Morawiecki przyznał, że nie wiedział aż do kwietnia o całym incydencie. Później wiceminister MSZ Paweł Jabłoński powiedział mediom, że chodziło o fakt znalezienia rakiety, ale w czwartek Morawiecki znów spotkał się z mediami.
Dziennikarze dopytywali premiera, czy potwierdzi, że o grudniowym wydarzeniu dowiedział się w kwietniu. Morawiecki oskarżył ich o manipulację i odrzekł: Mogę tylko powtórzyć to, co powiedziałem wczoraj, że oczywiście dowiedziałem się pod koniec kwietnia.
To jest pewne nieporozumienie, dlatego że premier już kilka dni wcześniej mówił o tym, nawiązując do pewnego incydentu z grudnia. To było w jego wcześniejszej wypowiedzi - mówił Paweł Jabłoński.
Sęk w tym, że prezes rady ministrów tej wersji nie potwierdził. Czy ktoś ukrywał przed premierem wiedzę na temat rosyjskiej rakiety? Tego nie wiemy, ale członkowie rządu nie są zgodni co do wersji wydarzeń. Nieoficjalnie mówi się o ostrym konflikcie między Mateuszem Morawieckim i szefem MON Mariuszem Błaszczakiem.
Błaszczak najpewniej wiedział o grudniowym incydencie i rakiecie, która wleciała do Polski. Czy zatem nie przekazał tej informacji ani swojemu przełożonemu Mateuszowi Morawieckiemu, ani śledczym z prokuratury wojskowej?
"Tajemniczy obiekt" znaleziono w lesie obok wsi Zamość (15 kilometrów od Bydgoszczy) w sobotę 22 kwietnia. Dopiero po kilku dniach na miejscu zdarzenia pojawiła się policja i wojskowe służby, które zabezpieczyły znalezisko. Szybko okazało się, że sprawa jest poważna, a w ziemi tkwią fragmenty pocisku.
Czytaj także: Wszystko poszło nie tak. Cały świat widział klęski Rosji
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.