37 martwych zwierząt ujawniła policja, która działając na zlecenie prezydenta Torunia, w marcu bieżącego roku, w towarzystwie straży pożarnej i dziennikarzy siłą weszła do siedziby toruńskiej fundacji.
O tym, co zastali na miejscu w mediach społecznościowych opisała jedna z radnych Torunia, Kamila Beszczyńska.
Tu była umieralnia. Oprócz żywych zwierząt znaleziono 36 martwych kotów i jednego martwego psa - napisała wprost.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dwa miesiące później, w maju br. na terenie ogródków działkowych, gdzie wcześniej stacjonowała fundacja, w niepodłączonej lodówce znaleziono kolejne zwłoki zwierząt.
14 sierpnia prokuratura przesłuchała prezeskę fundacji, Joannę W. i postawił jej zarzut z art. 35 ustęp 1a z ustawy o ochronie praw zwierząt. Oznacza to, że kobieta znęcała się nad zwierzętami poprzez trzymanie ich w niewłaściwych warunkach.
Joanna W. decyzją prokuratury ma zakaz prowadzenia działalności na rzecz zwierząt, zakaz opuszczania kraju oraz dozór policyjny. Nie ma na razie zakazu posiadania zwierząt, lecz Toruńskie Towarzystwo Ochrony Praw Zwierząt stale walczy, by tak się stało - pisze Gazeta Pomorska.
Obecnie Strona Toruńskiej Kociej Straży na Facebooku zmieniła nazwę na "Toruńska bezdomność zwierząt", a prezeska przekonuje w udostępnionym wpisie, że ma jedynie zakaz pisania o fundacji. Joannie W. grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.