Prigożyn w opublikowanym przez niego nagraniu zaprzecza największemu mitowi rosyjskiej propagandy. Biznesmen i szef prywatnej armii mówi wprost - Ukraina nigdy nie ostrzeliwała okupowanego Donbasu.
Czytaj także: Tesla płonęła jak pochodnia. Przerażające sceny na A1
Między 2014 i 2022 rokiem Donbas był rabowany przez różne grupy. Swoje zrobiło FSB, prezydencka administracja czy oligarchowie. Działali pod szyldem Donieckiej Republiki Ludowej czy Ługańskiej Republiki Ludowej. [...] Podkreślmy jednak, że Ukraina nigdy nie ostrzeliwała okupowanych terytoriów. Co więcej, do 24 lutego 2022 roku Ukraina nie miała zamiaru atakować Rosji - wskazuje Jewgienij Prigożyn.
Słowa te szokują, bo to Donbas i Ługańsk były faktycznym powodem rozpoczęcia wojny z Ukrainą. Według Władimira Putina "ziemie te powinny zostać wciągnięte do Rosji w celu ochrony miejscowej ludności przed wojskowymi działaniami Ukraińców".
Jeden z najważniejszych ludzi w Rosji (zarządza ogromnymi siłami, które są ważną podporą rosyjskich sił zbrojnych) publicznie obalił ten mit i jest coraz większym problemem dla Kremla.
W co gra Jewgienij Prigożyn? Eksperci są w szoku
To kolejne zaskakujące słowa Prigożyna, który w międzyczasie docenił już np. dokonania ukraińskiej armii i publicznie krytykował Władimira Putina i Sergieja Szojgu - szefa rosyjskiego Ministerstwa Obrony Narodowej.
Były członek ukraińskiego rządu i komentator polityczny Anton Heraszczenko uważa, że słowa szefa Grupy Wagnera są potwierdzeniem tego, że konflikt na szczytach władzy w Rosji jest ogromny.
Ataki Prigożyna na Szojgu są coraz śmielsze, a rosyjskie ministerstwo obrony staje w defensywie do słów szefa Grupy Wagnera. Co się dzieje? To ciężko wyjaśnić! - mówi były wiceminister Ukrainy.
Niektórzy uważają, że Jewgienij Prigożyn może stać się celem rosyjskich służb specjalnych, które będą chciały przejąć dowodzenie nad Grupą Wagnera. Jednocześnie sam biznesmen uważany jest za kogoś, kto zagraża władzy Putina w znaczny sposób.