Złotówkę albo dwie. Tyle według deklaracji księdza Sławomira Bara ma kosztować pełnowartościowy obiad, który można będzie kupić w nowopowstającym barze mlecznym.
Proboszcz bydgoskiej bazyliki pw. św. Wincentego a Paulo na lokal gastronomiczny przeznaczył nieużywaną kaplicę. Wcześniej w tym miejscu była salka katechetyczna i pomieszczenia terapeutyczne. Obecnie trwają tu prace remontowe. Ksiądz Bar deklaruje, że chce, by lokal dostosowany był do wyśrubowanych norm sanepidowskich i spełniał wszystkie wymogi tak ważne w gastronomii.
Czytaj także: Bar mleczny podjął decyzję. Koniec pierogów ruskich
Chodzi o to, żeby w barze mlecznym na terenie bazyliki przede wszystkim klienci czuli się godnie, bo jak tłumaczy proboszcz w rozmowie z dziennikarzami Gazety Wyborczej:
Przybywa w mieście osób, których zwyczajnie nie stać na jedzenie. Dużo wśród nich seniorów, często samotnych, którzy z emerytury w pierwszej kolejności opłacają czynsz i rachunki. W drugiej - leki. A jedzenie kupują, jeśli coś zostanie - wyjaśnia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ksiądz dodaje też, że chodzi o osoby starsze, które chociaż często nie dojadają, nie ustawią się w kolejce po darmowe posiłek z bezdomnymi. "Ta kolejka po zupę obdarłaby ich z godności" - tłumaczy. Dlatego mleczny bar socjalny niczym nie będzie różnił się od tanich lokali gastronomicznych działających w mieście. Różnice będą w cenie. Ksiądz Sławomir mówi, że posiłki będą dostępne w symbolicznych kwotach kilku złotych, tak by pozostawały w zasięgu ubogich klientów.
Bydgoski proboszcz prowadzi wiele inicjatyw dla osób w potrzebie. Podczas pandemii skrzydło bazyliki zamienił na centrum pomocy. Oprócz ogrzewalni dla bezdomnych i pomieszczeń noclegowych, stworzył mieszkania treningowe dla osób wychodzących z bezdomności. W kościele znajduje się też gabinet lekarski wyposażony w urządzenia EKG i USG, w którym pracują lekarze-wolontariusze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.