Zatrzymanie 40-latka miało związek z wydarzeniami, do których doszło 6 stycznia w Poddębicach. Jak wskazuje na swoich stronach łódzka Policja około 23:15 na jednej z ulic asp. Krzysztof Sobieraj podjął próbę zatrzymania kierowcy, który przekroczył dozwoloną prędkość.
Mężczyzna nie zatrzymał się do kontroli, a uciekając, potrącił policjanta. Oddalił się, nie udzielając funkcjonariuszowi pomocy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Drugi policjant z patrolu bezzwłocznie wezwał pogotowie. Powiadomił też o całej sytuacji swoich przełożonych. Ranny funkcjonariusz trafił do szpitala. W czasie, gdy lekarze rozpoczęli walkę o życie policjanta, jego koledzy próbowali ustalić sprawcę.
Kilka godzin później pojawiło się zgłoszenie o płonącym samochodzie na terenach leśnych w Kwiatkowicach. Ustalono właściciela pojazdu, którym okazał się 40-letni mieszkaniec powiatu pabianickiego. Podejrzenia funkcjonariuszy wzbudził mężczyzna, znajdujący się na jednym z leśnych duktów.
W ruch poszły pięści i siekiera
W trakcie interwencji mężczyzna "napadł na funkcjonariuszy policji i uszkodził siekierą radiowóz". Policjantom udało się go obezwładnić i zatrzymać. Materiał dowodowy pozwolił postawić mu zarzuty, które prokuratura ogłosiła 10 stycznia.
Zachowanie Michała P. w kontekście sposobu działania i okoliczności należy zakwalifikować jako usiłowanie zabójstwa i zarzut popełnienia tej zbrodni został przez prokuratora ogłoszony - powiedziała w rozmowie z "Faktem" prokurator Jolanta Szkilnik.
Mężczyźnie przedstawiono również zarzuty napaści na funkcjonariuszy oraz zniszczenie mienia. Michał P. miał przyznać się do zarzucanych mu czynów, choć nie był w stanie wyjaśnić motywów swojego działania. Podejrzany przebywa obecnie w areszcie.