52-letnia Swietłana P., prowadziła w Ukrainie rodzinny dom dziecka. Dopiero gdy przyjechała do Polski wraz z dziesiątką dzieci, szukając schronienia przed wojną, okazało się, że podopieczni Ukrainki potrzebują pilnej pomocy.
Osoby, które pomogły Ukraince, gdy ta przekroczyła granicę, dowiedziały się o szokujących szczegółach jej działalności i natychmiast zaalarmowały policję. To dzieci miały się poskarżyć na zachowanie ich ''opiekunki''.
Pod skrzydła Swietłany P. trafiały dzieci z patologicznych rodzin, po traumatycznych przejściach. Ale dom kobiety wcale nie był bezpieczną przystanią. Opis tego, czego mieli doświadczać podopieczni Ukrainki, poraża.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozpoczął się proces Swietłany P. Wstrząsające ustalenia służb
Prokurator zarzucił Ukraince popełnienie przestępstw polegających na znęcaniu się ze szczególnym okrucieństwem nad dziesięciorgiem dzieci. Zebrano dowody na to, że podopieczni Swietłany P. byli przez nią bici, poniżani i zastraszani.
Kobieta miała ograniczać dzieciom dostęp do jedzenia, picia i toalety. Według ''Gazety Wyborczej'', jedna z dziewczynek w wieku pięciu lat ważyła niespełna 12 kilogramów. Inny podopieczny Swietłany P. - dziewięcioletni chłopiec - miał chodzić głodny i trząść się ze strachu.
Kobieta miała bić, wyzywać i zastraszać dzieci. Jej podopieczni mieli powyrywane włosy, wybite zęby.
Na liście okrucieństw, których miała się dopuszczać Swietłana P. wobec swoich podopiecznych, jest także wykorzystywanie seksualne. Kobieta miała wykorzystywać seksualnie chłopców, a także ''udostępniać'' dzieci pedofilom i faszerować je narkotykami.
Stosując przemoc, wykorzystała seksualnie część z nich oraz przekazywała je w tym celu innym osobom. Ten przestępczy proceder trwał od marca 2020 roku do kwietnia 2022 roku, a oskarżona uczyniła sobie z niego stałe źródło dochodu - poinformował prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
W piątek o godz. 9.00 w Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces Swietłany P. Jest częściowo jawny.
Kobieta przyznała się ''jedynie'' do znęcania. Grozi jej do 15 lat pozbawienia wolności. Podopieczni Swietłany P. trafili do kilku rodzin zastępczych.