Europa próbuje odeprzeć atak czwartej fali koronawirusa, zaostrzając obostrzenia. Polski rząd nie panikuje. Minister Niedzielski zapowiedział, że zaostrzenia obostrzeń spodziewać możemy się w połowie grudnia, jeśli do tego czasu liczba zakażonych będzie rosła. Co na to Naczelny Rady Lekarskiej prof. Andrzej Matyja? Porozmawiał o tym z portalem NaTemat.
Nasz minister, sam zresztą to powiedział, że nie kieruje się sytuacją zdrowotną, a względami społecznymi, czyli politycznymi. Wynika z tego chyba, że rekomendacje Rady Medycznej, które powstają po każdym spotkaniu z rządem, nie są poważnie traktowane i rząd kieruje się swoimi racjami. Trudno powiedzieć jakimi: czy sondażami politycznymi, czy jakimiś innymi przesłankami. Ale na pewno nie informacjami dotyczącymi ochrony przed wirusem - mówi cytowany przez NaTemat prof. Matyja.
Choć z dnia na dzień sytuacja wydaje się być coraz gorsza, okazuje się, że najgorsze może być jeszcze przed nami. Czwarta fala dopiero się rozkręca, a zdaniem prof. Matyi chorych może być znacznie więcej, biorąc pod uwagę możliwość wykonywania samodzielnie testów niezarejestrowanych.
Czwarta fala koronawirusa. Jak może wyglądać?
Profesor w rozmowie z NaTemat wyznał, że w piku czwartej fali możemy spodziewać się nawet 40 tys. nowych zakażeń na dobę. Może do tego dojść, ponieważ obostrzenia (mycie rąk, dystans społeczny i maseczki) wiele osób traktuje dość pobieżnie.
Będziemy mieli szczyt pogrzebów. Zamiast świętować z najbliższymi, będziemy chodzić na pogrzeby. Mam nadzieję jednak, że tak się nie stanie - przestrzega profesor.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.