Zaczęło się od jednej wizyty
Biuro KTOZ odwiedziła kobieta, która poprosiła inspektorów o to, by przyjęli od niej kilka królików, gdyż sama ma kilkanaście zwierzaków i nie radzi sobie z ich utrzymaniem i leczeniem. Otrzymała zgodę i kilka dni później dostarczyła do biura kilkanaście królików, w większości chorych.
Inspektorzy dopytywali o warunki, w jakich żyje kobieta. Ona zaś przedstawiła nie do końca wiarygodną historię, jednak inspektorzy musieli jej uwierzyć - nie mieli innego wyjścia. Kilka dni później telefon i kolejna prośba o odbiór królików. Tym razem inspektorzy po nie pojechali.
Kiedy ponownie pojawiliśmy się pod blokiem, wiedzieliśmy, że musimy zrobić wszystko, żeby wejść do mieszkania. Nadal miałyśmy z koleżanką przeświadczenie, że w mieszkaniu znajduje się o wiele więcej królików, niż nam się wydaje - mówi Joanna, inspektor KTOZ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta w końcu się zgodziła.
Króliki były wszędzie
Maleńkie jednopokojowe mieszkanie było w całości zajęte przez króliki. Ich klatki były wszędzie, postawione nawet jedna na drugiej. Jak relacjonowała kobieta, zwierzęta wypuszczała na zmianę by mogły się wybiegać. W mieszkaniu nie było praktycznie żadnych mebli, okazało się że kobieta rozkłada sobie materac i na nim śpi w nocy. Mimo tego, że miała ciężką sytuację finansową, króliki miały zakupioną wysokiej jakości karmę, zioła i suplementy.
Jednak to nie był koniec szokujących odkryć. Kobieta zgodziła się pokazać kuchnię. W maleńkim pomieszczeniu 2m x 2m znajdowało się...5 psów. Przedstawicielki KTOZ namówiły właścicielkę zwierząt, żeby oddała im trzy psy. W mieszkaniu zostały dwie suszki - jedna stała rezydentka i druga, nowa lokatorka, przestraszona i wycofana.
Psiaki wcisnęli jej ludzie widząc, że pani ma miękkie serce i łatwo nią manipulować - relacjonuje przedstawicielka KTOZ.
Właścicielka prosiła o pomoc. Teraz pomocy potrzebuje KTOZ
Inspektorzy podsumowali, ile w sumie królików zabrali kobiecie z maleńkiego jednopokojowego mieszkania. Liczby okazały się szokujące.
Reasumując, łącznie wzięliśmy od Pani 50 królików, które mieszkały z panią w maleńkim, jednopokojowym mieszkaniu. Które mimo dobrych chęci, jakie miała kobieta, wykupując czy adoptując je z różnych źródeł, nie miały wystarczających warunków do godnego życia. Ta historia pokazała nam jak łatwo zatracić się w "pomaganiu" i jak trudno wykaraskać się z tej matni. Pani, mimo naprawdę dobrych chęci, nie podołała opiece nad tak olbrzymim stadem, co niektóre z nich przypłaciły życiem - relacjonowała inspektor KTOZ-u.
Niestety przygarnięte zwierzaki KTOZ musiał oddać do leczenia, a jego koszty bardzo szybko poszybowały w górę i wynoszą już ponad 100 tys. zł. Oprócz pomocy w opłaceniu lekarzy weterynarii, inspektorzy zachęcają też do adopcji uszatych przyjaciół.
Na nowe domki czekają jeszcze Mbili, Kumkwat, Vito, Tano i Saba. Wszystkie króliki są po przeglądzie weterynaryjnym, w dobrej formie. Wesołe, ciekawskie i towarzyskie. Wybrałyby się już do nowych domów, by mieć ludzi na wyłączność i uwagi pod dostatkiem - czytamy na stronie KTOZ.
Część zwierząt trafiła do Stowarzyszenie Pomocy Królikom - Uszata Przystań w Krakowie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.