Koronawirus został wykryty w próbkach lodów w północnych Chinach. Z dotychczasowych badań epidemiologicznych wynika, że firma Tianjin Daqiaodao Food Company wyprodukowała partię zakażonych lodów z surowców, w tym mleka w proszku importowanego z Nowej Zelandii oraz serwatki w proszku importowanej z Ukrainy.
Czytaj także: Nowe unijne smakołyki. Nadają się jedzenia
Dr Stephen Griffin, wirusolog z Uniwersytetu w Leeds w Wielkiej Brytanii, powiedział, że incydent nie powinien wywołać "paniki" i że "prawdopodobnie był jednorazowy".
Prawdopodobnie nie musimy panikować, że każde opakowanie lodów nagle zostanie skażone koronawirusem. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jest to związane z problemem związanym z higieną w fabryce - powiedział Griffin w rozmowie ze Sky News.
Dr Griffin dodał, że niska temperatura, w jakiej przechowywane są lody oraz fakt, że zawierają one tłuszcz, mogą wyjaśniać, dlaczego wirus przetrwał na pobranych próbkach.
Chińscy urzędnicy uważają teraz, że 4 836 pudełek lodów mogło zostać skażonych. Ponad połowa została już rozprowadzona do sprzedaży - informuje Sky News.
Lody zostały wyprodukowane przez firmę Tianjin Daqiaodao Food Company, gdzie 1662 pracowników zostało przetestowanych na obecność COVID-19 w czwartek i poddanych kwarantannie. Spośród nich 700 osób otrzymało negatywny wynik testu. Wyniki dla pozostałych 962 pracowników nie zostały jeszcze potwierdzone.
W międzyczasie urzędnicy w Tianjin zarządzili dezynfekcję zakładu produkcyjnego i poinstruowali miejscowych mieszkańców, którzy mogli kupić lody, aby zgłosili się do odpowiednich organów medycznych w swoich społecznościach.
Czytaj także: Palisz papierosy? W ten sposób oczyścisz płuca
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.