Jolanta Brzeska, współzałożycielka Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów, zaginęła 1 marca 2011 roku. Kilka dni później, w Lesie Kabackim w Warszawie, znaleziono spalone zwłoki, które sekcja zwłok zidentyfikowała jako ciało Brzeskiej.
Jak podaje TVN, kobieta zginęła w wyniku szoku termicznego, rozległych oparzeń oraz zatrucia tlenkiem węgla. Podejrzewano, że została oblana łatwopalną cieczą i podpalona. Już wtedy pojawiły się przypuszczenia, że śmierć mogła mieć związek z jej działalnością na rzecz lokatorów eksmitowanych z reprywatyzowanych kamienic.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prokuratura od początku rozważała różne wersje wydarzeń: zabójstwo, samobójstwo oraz nieszczęśliwy wypadek. Wieloletnie śledztwo i liczne ekspertyzy miały dostarczyć odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia.
Niestety, mimo nowoczesnych technik badawczych i licznych analiz, śledztwo zakończono bez jednoznacznych ustaleń. Jak podaje komunikat prokuratury, "żadnej z wyżej wskazanych wersji śledczych nie można jednoznacznie, bezsprzecznie potwierdzić ani wykluczyć".
Długa droga śledztwa i rozbudowane postępowanie dowodowe
Śledztwo w sprawie Brzeskiej, pierwotnie prowadzone przez warszawską prokuraturę, trafiło do Prokuratury Regionalnej w Gdańsku w 2016 roku. Postępowanie obejmowało przesłuchania prawie 300 świadków, w tym niektórych wielokrotnie oraz z udziałem biegłych psychologów.
TVN informuje, że w sytuacjach rozbieżnych zeznań organizowano konfrontacje, a w przypadku wątpliwości co do ich wiarygodności, świadkowie przechodzili testy wariograficzne.
Zastosowano również liczne nowoczesne technologie, m.in. poprawę jakości nagrań monitoringu. Jak podaje prokuratura, "wykonano liczne analizy połączeń telefonicznych, zapisów monitoringów, oględziny i eksperymenty procesowe, a także pozyskano istotne dla sprawy dokumenty".
Łącznie opracowano ponad 50 opinii biegłych, którzy analizowali dowody w miarę pojawiania się nowych możliwości technicznych.
Świadkowie i zeznania – brak przełomu
W toku postępowania pojawiły się zeznania świadka, który twierdził, że widział na miejscu mężczyznę i kobietę. Według jego relacji, "podczas rozmowy kobieta zaczęła wykonywać gesty przypominające taniec". Po pewnym czasie mężczyzna miał odejść, a kobieta pozostała w pobliżu alei brzóz. Chwilę później, świadek zauważył ogień. Pomimo tych informacji nie ustalono tożsamości mężczyzny ani szczegółów, które mogłyby wyjaśnić przebieg zdarzenia.
Dodatkowo, działalność aktywistyczna Brzeskiej nie dostarczyła jednoznacznych podstaw do przypisania jej śmierci osobom powiązanym z reprywatyzacją warszawskich kamienic. W komunikacie prokuratury pojawia się przypuszczenie, że mogło dojść do próby rabunku, który zakończył się tragedią. Jednak także tej wersji nie udało się jednoznacznie potwierdzić.
Tragiczne losy Jolanty Brzeskiej i działalność lokatorska
Jolanta Brzeska, mieszkanka kamienicy przy ulicy Nabielaka 9 w Warszawie, przez wiele lat walczyła o prawa lokatorów eksmitowanych z reprywatyzowanych budynków. Po przekazaniu budynku prywatnym właścicielom, lokatorzy spotykali się z nagłymi podwyżkami czynszów i naciskami na opuszczenie mieszkań.
Jak podaje TVN, w 2006 roku Brzeska współtworzyła Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów, które domagało się ochrony praw mieszkańców przed nadużyciami związanymi z reprywatyzacją.
Umorzenie śledztwa i możliwość jego wznowienia
Decyzja o umorzeniu śledztwa w sprawie zabójstwa Jolanty Brzeskiej zapadła po wielu latach bezowocnych prób wyjaśnienia wszystkich okoliczności. Prokuratura, mimo zamknięcia sprawy, nie wyklucza możliwości jej ponownego otwarcia. Jak zaznacza w komunikacie, "umorzenie śledztwa nigdy nie jest decyzją ostateczną w toku postępowania. W razie pojawienia się nowych dowodów w sprawie, będą one na bieżąco weryfikowane".
Umorzenie śledztwa wywołało poruszenie, a córka Jolanty Brzeskiej, Magdalena Brzeska, podziękowała za wsparcie osobom zaangażowanym w sprawę.
Na stronie internetowej poświęconej jej matce napisała: "28.10.2024 roku prokuratura w Gdańsku umorzyła postępowanie w sprawie pozbawienia życia mojej Mamy, Jolanty Brzeskiej. Wszystkim, którzy wspierali mnie w tym czasie, bardzo dziękuję".
Przeczytaj też: Polska aktorka poddała się eutanazji. "Odeszła tak, jak chciała"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.