Tragiczne zdarzenie wstrząsnęło Włochami. 23 maja przed godziną 13:00 jeden z wagoników kolejki łączącej alpejską miejscowość turystyczną Stresa ze szczytem Mottarone spadł na ziemię. Siła uderzenia była tak duża, że wagonik został zmiażdżony. Niestety 14 z 15 pasażerów poniosło śmierć. Wśród ofiar były dzieci. Jedynym ocalałym okazał się 9-letni chłopiec, który walczy o życie w szpitalu.
Wśród ofiar tragedii byli 40-letnia Roberta Pistolato i 45-letni Angelo Vito Gasparro. Para małżonków pochodzących z Bari mieszkała w Piacentino. W trakcie feralnej trasy Angelo wysłał SMS-a do swojej siostry. Napisał jej, że jedzie kolejką linową.
Jedziemy w góry kolejką linową - napisał do siostry Angelo.
W wypadku zginęły osoby różnych narodowości. "The Times of Israel" poinformował, że wśród nich znalazła się pięcioosobowa rodzina z Izraela. Para od lat mieszkająca we Włoszech podróżowała wraz ze swoim synem i rodzicami. Oprócz nich w wagoniku znajdował się również Irańczyk.
Nie wiadomo, dlaczego doszło do tragedii. Kolejka linowa na Mottarone została uruchomiona po pandemicznej przerwie 24 kwietnia. Działała od 1970 roku zarówno w zimie, jak i w lecie. W zależności od pory roku zabierała na szczyt narciarzy bądź miłośników wędrówek i paralotniarzy. Podróż wagonikiem trwała około 20 minut.
Czytaj także: Piekło na Helu. Czegoś takiego jeszcze nie było. Inwazja
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.