Informacja o wychudzonym piesku trzymanym na łańcuchu do biura Krakowskiego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami wpłynęła w czwartek 9 lutego. Autorzy zgłoszenia prosili o interwencję w sprawie zwierzaka.
Przybyli na miejsce inspektorzy zastali wycieńczone zwierzę, ledwo stojące na łapkach. Widoczne pod cienką skórą żebra sugerowały, że piesek może być głodzony i jak donoszą inspektorzy, na jego ciele widoczne były "małe ranki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Właścicielką zwierzęcia okazała się 87-letnia staruszka. Zapytana o fatalny stan swojego pupila odpowiedziała, że to normalne, że pies wygląda w ten sposób, bo ma już... trzydzieści lat.
Byłby to cud prawdziwy - komentują inspektorzy i dodają, że sprawdzili książeczkę zdrowia psa. Według dat w dokumencie, pies urodził się w 2009 roku.
Na pytanie, czym właścicielka Dżekiego karmi, odpowiedziała że głównie ziemniakami oraz zaprezentowała nam worek najtańszej marketowej karmy. Na miejsce wezwaliśmy patrol Policji i przy jej asyście, odebraliśmy psiaka - relacjonują dalszy przebieg zdarzeń pracownicy krakowskiego schroniska.
Dodają też, że mieszkająca obok córka nie była zainteresowana pomocą zwierzęciu. Ostatecznie właścicielka zrzekła się opieki nad psem. Obecnie Dżeki przebywa pod opieką weterynarzy krakowskiego TOZ-u.
"Najgorsze w tym wszystkim jest to że takie obrazki są schowane najczęściej gdzieś z tyłu podwórka, tak by dobry sąsiad nie widział biedaka karmionego namoczonym chlebem i uwiązanego cały czas łańcuchem do budy" - komentują poruszeni internauci.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.