Oboje zatrzymanych jest w drodze do Krakowa, policja nie chce udzielać więcej informacji. W stolicy małopolski trafią do siedziby Prokuratury Krajowej i tam zostaną przesłuchani. To właśnie w Krakowie a dokładnie w Małopolskim Wydziale Zamiejscowym Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej (zwanym też Archiwum X) od 2019 roku prowadzona jest sprawa zaginionej.
Uprzednie śledztwo umorzono w 2012 roku. Do tego czasu przeszukiwano wydmy, plaże, pasmo wody przy wybrzeżu a także przesłuchano w sumie aż 300 świadków. Bez efektu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak podaje RMF FM, zatrzymane osoby przewijały się w śledztwie od ponad 10 lat. Jednak do tej pory nie zdobyto wystarczających materiałów, aby ich zatrzymać. Policja kilkukrotnie przeszukiwała ich domy, przesłuchiwała najbliższych. U Pawła P. zabezpieczony został telefon i karta pamięci. Wygląda na to, że śledczy odkryli coś, co pozwoliło im na zatrzymanie.
Paweł P. był jedną z osób, z którymi bawiła się Iwona Wieczorek feralnej nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku. 19-latka miała się pokłócić z nim i resztą przyjaciół i zdecydować, że wróci do domu na piechotę. Mama dziewczyny nigdy nie dowiedziała się, czego dotyczyła kłótnia.
Podejrzenia matki
Matka zaginionej 19-latki w wywiadzie dla Gazeta.pl 8 lat temu przyznała, że zachowanie Pawła P. od początku wydawało jej się podejrzane. Od razu bardzo przejął się poszukiwaniami dziewczyny, choć ledwo ją znał. Kiedy siostra mamy Iwony razem ze szwagrem pojechali na półwysep, okazało się, że nie wiszą tam ulotki o zaginionej, jakie obiecywał rozwieszać Paweł razem ze znajomymi.
Od tego momentu zaczynam się zastanawiać. Czy naprawdę chcą mi pomóc czy raczej chcą wiedzieć, co się dzieje w poszukiwaniach? - mówiła wówczas matka zaginionej.
Sprawa Iwony Wieczorek była na ustach wszystkich niedawno, z początkiem grudnia. Policja opublikowała wtedy nagranie, na którym widać mężczyznę idącego za Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia w lipcu 2010 roku. Udało się ustalić dokładny wizerunek mężczyzny, a policjanci zaapelowali, aby zwrócił się do nich każdy, kto może coś o nim wiedzieć. Poszukiwany zgłosił się sam. Okazał się nim 58-latek z Chorzowa. Po przesłuchaniu puszczono go wolno.
Nie wiadomo jednak, jakie informacje przekazał policji. Nie wiadomo też, dlaczego tak długo zwlekał ze zgłoszeniem się na komisariat, skoro jego wizerunek przewijał się w mediach od lat.
Jeśli mężczyzna, który zgłosił się na policję, jest tym, który szedł za Iwoną, to bardzo dobrze, bo kolejny puzel układanki jest na właściwym miejscu" - mówił w rozmowie z Gazeta.pl Marek Dyjasz, który zajmował się śledztwem w tej sprawie od 2010 do 2012 roku.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.