Pani Elżbieta była w średnim wieku, choć wciąż dbała o siebie i podobała się mężczyznom. Henryka znała od zawsze, mieszkał w pobliskiej miejscowości Ulesie. Spotkali się po latach na imprezie, gdy wraz z córką przeprowadziła się do Legnicy (woj. dolnośląskie).
Początkowo nie mogłam powiedzieć na niego złego słowa. Nie wiedziałam, za co odbywał wyroki, a sprawiał wrażenie inteligentnego, kulturalnego człowieka. Wydawało mi się, że wszystko jest w porządku, że mama wręcz rozkwitła przy młodszym o 10 lat mężczyźnie. Wszystko się zmieniło, kiedy z nami zamieszkał - mówi w rozmowie z "Faktem" Pamela Bil, córka zmarłej pani Elżbiety.
Awantury były na porządku dziennym
Pani Elżbieta i pan Henryk często się kłócili. Zdarzało się, że nawet ją dusił. Gdy córka wezwała policję, uciekł.
W końcu agresor się wyprowadził. To jednak na nic się nie zdało, manipulant doskonale wykorzystywał naiwność i uczucia pani Elżbiety. W końcu wzięli ślub.
Chorobliwa zazdrość
Ze strony Heńka nawet nie mogę nazwać tego miłością, bo to była po prostu chorobliwa zazdrość. Widział rzeczy, których nie było, wmawiał jej zdrady, wymyślał różne rzeczy i ciągle jej robił awantury - wylicza pani Pamela.
Doszło do tego, że pani Elżbieta bała się męża. Wstając do pracy, nie zapalała światła, żeby myślał, że ona jeszcze śpi.
Z czasem jego zachowania stawały się coraz bardziej agresywne. Gdy wyprowadziła się od niego i zamieszkała u córki, nachodził ją, rzucał kamieniami w okna, demolował wszystko, co stało na jego drodze, a nawet usiłował się dostać do mieszkania pani Pameli z nożem - informuje "Fakt".
Po Świętach pani Elżbieta chciała złożyć papiery rozwodowe i odciąć się od toksycznego męża. Nie zdążyła. Mąż brutalnie ją pobił dwa dni przed Wielką Sobotą. Pani Elżbieta miała m.in. złamania kości czaszki z tyłu głowy, przy kręgosłupie i stłuczone płuca.
Henryk został oskarżony o pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Jest tymczasowo aresztowany.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.