Historię z Ostrowa Wielkopolskiego nagłośniło poznańskie wydanie "Gazety Wyborczej". Jak ustalili lokalni dziennikarze, we wtorek 22 listopada Marek Radziszewski, współpracujący na co dzień z TVN24, wybrał się na zakupy do Biedronki. Przypadkiem stał się świadkiem nietypowej sytuacji.
Dziennikarz TVN24 złapał złodzieja
Zobaczył młodego mężczyznę, wybiegającego w popłochu ze sklepu. Za nim podążał ochroniarz, który jednak nie zdołał dogonić uciekiniera i ostatecznie się poddał. Ostrowski dziennikarz postanowił przejąć pałeczkę od pracownika dyskontu i ruszył w pościg za - jak się domyślał - pospolitym złodziejem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo...
Po przebiegnięciu 400 metrów uciekający wyrzucił spod kurtki dwa pudełka z zestawami zabawek. W pewnym momencie, gdy zauważył, że go doganiam, zatrzymał się przy trzepaku i powiedział, że mogę wzywać policję, bo on nic nie ukradł - mówi Marek Radziszewski w rozmowie z "GW".
Na tym jednak akcja się nie skończyła. Jak relacjonuje dziennikarz, złodziej po chwili wrócił po porzucone łupy i ponownie rzucił się do ucieczki, lecz niekorzystnie zaplanował swoją trasę. Nie spodziewał się, że drzwi do kamienicy, w której chciał się schować, będą zamknięte.
Wtedy Radziszewski wykorzystał swoją szansę. Dogonił rabusia, obezwładnił go i zadzwonił na policję. Przybyli na miejsce funkcjonariusze przejęli przestępcę.
Złodziejem okazał się 28-latek z kryminalną przeszłością. Mężczyzna w ostatnim czasie dokonał dwóch podobnych kradzieży. Teraz, za sprawą odważnego dziennikarza, złodziej odpowie za swoje czyny w sądzie. Jego łupy wróciły już do Biedronki. - Mam poczucie, że zrobiłem coś dobrego - mówił Radziszewski.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.